ŁUKASZ, ROGER - WIMBLEDON '2017

I po wspaniałym turnieju w Londynie. Ostatnia odsłona Wielkiego Szlema za miesiąc w Stanach. US Open, w którym głównymi faworytami są zwycięzcy Wimbledonu. Roger Federer w singlu. 19 tytuł Wielkiego Szlema na koncie, ósmy Wimbledon, gracz poza statystykami. Finał z Cilicem przeciętny. W deblu najwyżej rozstawioną parą będzie Kubelo lub Kubotelo. Polsko-brazylijska para. 
Przeczytajcie mój post sprzed dwóch tygodni, w ktorym pisałem, że po raz pierwszy wśród faworytów turnieju jest Polak (tutaj).
Finał debla obok singlowego meczu Nadala z Mullerem to nie tylko moim zdaniem dwa najlepsze mecze tegorocznego trawiastego Szlema. Łukasz, któremu podobno w czasie odświętnej kolacji Mistrzów gratulował sam Federer, stał się pierwszym Polakiem, który ma w swoim dorobku dwa tytuły Wielkiego Szlema. Oba w deblu, z Australii i Wielkiej Brytanii. I wcale niemożliwym nie jest dalsze ich kompletowanie, gdyż w deblu 35 letni Kubot może jeszcze grać co najmniej do 40-ki. Bravo Łukasz!


   Na podsumowanie turnieju może będę miał jeszcze więcej czasu (i ochoty), ale faktem jest, że nie umniejszając zasług Rogera, który pewnie i tak zdobyłby tytuł, tegoroczny Wimbledon to pasmo kontuzji faworytów. Najpierw Andy Murray, potem Novak Djokovic, na sam koniec w samym finale Chorwat Marin Cilic. Marin dotrwał do końca ale niedzielny mecz z tego powodu był przeciętnym widowiskiem.

  W kobiecym tenisie w finale, zgodnie z moimi przewidywaniami starsza z sióstr Williams nie dała rady młodej Hiszpance, Garbine Muguruzy. Tylko pierwszy set pełen walki, w drugim Venus słabła z każdym gemem. Ale w wieku 37 lat dojść do finału Wimbledonu, nie grając wcześniej żadnego turnieju na trawie. No, no... 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz