CHESTER BENNINGTON NIE ŻYJE

Nienawidzę umieszczania takich postów, ale po prostu nie mogę zignorować tego, skoro informowałem już na blogu o innych 'odejściach' wielkich ze świata muzyki. Tym razem  tylko 41 letni Chester Bennington, lider oraz wokalista Linking Park, który  odebrał sobie życie (powiesił się) w swoim domu w Los Angeles. 20 lipca, więc tydzień temu ale dowiedziałem się o tym dopiero kilkanaście godzin temu. Przypadkowo. Z 'Newsweeka' i felietonu Zbigniewa Hołdysa.
 Nie jest ważne, nie będę o tym pisał, dochodził, szperał, wyszukiwał, co było powodem tak dramatycznej decyzji muzyka.  Chwilowa depresja, narkotyki czy inne nieważne w tej chwili rzeczy. Stało się. Żal, smutek, f....k! Wielka kapela straciła wokalistę, wszyscy straciliśmy kolejnego wspaniałego muzyka, pewnie i człowieka. Wspaniały głos. Ważny w swoim czasie bo w pierwszych latach XX wieku takiej muzyki jak Linking Park było ogromnym szokiem. Kapel grających podobnie było więcej jak choćby Limp Bizkit, ale LP co singiel to oferowało wielki światowy hit. 
 Zgrabne połączenie mocnego rocka oraz hip hopu (wokal Mike'a Shinody, członka kapeli jak i producenta nagrań kapeli). Z bardzo mądrymi tekstami, fantastycznym wokalem Chestera. Mnóstwo przebojów. Ostatnimi czasy o LP było już dużo ciszej choć zespół cały czas nagrywał, koncertował (także w naszym kraju). Poniżej tekst, jakim pożegnali swego kolegę członkowie zespołu, który po prostu opisuje jakim człowiekiem był Chester Bennington:
 
Drogi Chesterze,
Nasze serca są złamane. Fale żałoby i niedowierzania wciąż przechodzą przez naszą rodzinę, kiedy staramy się pogodzić z tym, co się wydarzyło.
Wpłynąłeś na tak wiele żyć, może nawet więcej, niż zdawałeś sobie sprawę. W ostatnich kilku dniach zostaliśmy zalani miłością i wsparciem, zarówno publicznie, jak i prywatnie, z całego świata. Talinda i rodzina są za to wdzięczni i chcą, by świat wiedział, że byłeś najlepszym mężem, synem i ojcem. Rodzina nigdy nie będzie pełna bez ciebie.
Kiedy rozmawialiśmy przez te lata, twoja ekscytacja była zaraźliwa. Twoja nieobecność pozostawia pustkę, która nigdy nie będzie zapełniona – szumny, zabawny, ambitny, kreatywny, miły, życzliwy głos w pokoju zniknął. Próbujemy przypomnieć sobie, że demony, które cię zabrały od nas, zawsze były częścią tego wszystkiego. Mimo wszystko to właśnie sposób, w jaki śpiewałeś o tych demonach sprawił, że ludzie cię pokochali. Odważnie wyciągałeś je na światło dzienne, a robiąc to, przybliżałeś nas do siebie i uczyłeś nas być bardziej ludzkimi. Miałeś wielkie serce i zdołałeś nosić je na dłoni.
Nasza miłość do pisania i wykonywania muzyki jest nie do opisania. Nie wiemy jeszcze, jak będzie wyglądała nasza przyszłość bez ciebie, ale wiemy, że nasze życia stały się lepsze dzięki tobie. Dziękujemy ci za ten prezent. Kochamy cię i bardzo za tobą tęsknimy.
Do zobaczenia, LP 
 
 Kilka moich ulubionych  na dole (w tym 'Talking To Myself' - ostatni clip LP z tego roku), utworów, których mi teraz trudno słuchać z obojętnością. Ruszają mnie gdzieś w środku jak diabli. Clipy oficjalne plus live. Chester i LP brzmieli "na żywca" znakomicie. Muzyka z sercem.  I jeszcze na końcu ciekawostka, Chester z LP z Jay'em Z i Paulem McCartney'em na jednej scenie.




Breaking The Habit

Numb

In The End

Somewhere I Belong
 
What I've Done

 The Catalyst


Talking To Myself




RIP Chester.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz