THE CURE W POLSCE (4)

Mr. Cure - Robert Smith

Jeszcze trochę więcej niż tydzień (9) do koncertu. Przeglądając listę piosenek, które na pewno usłyszymy na koncercie - abstrahując już od indywidualnych sympatii fanów do swoich utworów zespołu - wybrałem dzisiaj trzy, moim zdaniem jedne z najbardziej przebojowych utworów zespołu, prawie popowych, napiętnowane oczywiście tym specyficznym klimatem jakie tworzy kapela Roberta Smitha. 'Just Like Heaven' z mojego albumu nr 1 zespołu ('Kiss Me, Kiss Me, Kiss Me') z fenomenalnym intro. Plus kolejne dwa singlowe przeboje z następnego chronologicznie w dyskografii albumu 'Disintegration': 'Lullaby' - mistrzowska aranżacja całego utworu, oraz senne 'Lovesong'. Wszystkie piosenki w trzech oficjalnych videoclipach (MTV swego czasu nadawało je nieustannie).

Robert Smith A.D. 2016




I jeszcze bonusowo dwie piosenki, oczywiście rewelacyjne, jedne z najlepszych  na albumie 'Kiss Me, Kiss Me, Kiss Me' (1987). Pierwsza to 'All I Want'. Zespół wykonywał ją w tym roku w czasie trasy po Ameryce (na filmie w Nowym Jorku), więc jest szansa, że zagra w Łodzi i tą, ale może i inne piosenki, których nie wymieniłem w prawdopodobnej playliście koncertowej z pierwszego tekstu o koncercie Cure w Polsce. 'All I Want' w drugim filmiku także w wersji studyjnej, bo w wersji koncertowej, nakręconej amatorsko przez jakiegoś fana, dużo trudniej odkryć drzemiący w niej potencjał (genialne zgranie gitar z klawiszami). Ale to żadna niespodzianka, to przecież The Cure.


Druga piosenka z wymienionego wyżej albumu to 'How Beautiful You Are'. Jeden z mądrzejszych tekstów w muzyce rockowej. Wciąż bardzo aktualny, może nawet z dnia na dzień coraz bardziej. W czasach gdy gardzimy obcymi, innymi. O tej piosence jeszcze więcej na moim TOP-ie.
Wciąż dokładnie pamiętam chwile, gdy w sklepie muzycznym w Salonikach (olbrzymim dla mnie jak na tamte czasy), wszedłem i zacząłem grzebać wśród płyt. Poszukiwałem przede wszystkim tej płyty, oraz video kaset Beatlesów. Kupiłem wtedy album Cure, VHS z 'A Hard Day's Night' The Beatles.

 Przy okazji jeszcze jedna refleksja. Obecnie w kinach możemy oglądać film o rodzinie Beksińskich. Album 'Kiss Me, Kiss Me, Kiss Me' od pierwszego przesłuchania kojarzy mi się z Tomkiem. Jego muzyczne audycje 'Romantycy Muzyki Rozrywkowej' (nie w Trójce, ale chyba program IV, nadawany stereo, Trójka była mono). Komentarz do wspomnianego albumu Tomasza Beksińskiego był jak zawsze bardzo poetycki, barwny. Pamiętam, że bardzo skrytykował singiel promujący album, 'Why Can't I Be You' (bardzo go lubię). Porównał go - uwaga, tutaj się mogę pomylić w skali 'ważności' zup - do zwykłego kapuśniaczka, podczas gdy na albumie jest cała gama wspaniałej zupy pomidorowej (lub odwrotnie), poczynając już od mocnego wejścia w pierwszym utworze 'The Kiss'. I ten początek albumu, niesamowity 'The Kiss' powalił mnie. Wiedziałem, że zrobię wszystko by mieć winyl tego wydawnictwa. Gdzieś go chyba mam do dzisiaj. 'The Kiss' musicie sobie sami znaleźć gdzieś w sieci (YT).


_____________________________

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz