Warto obejrzeć: LOVE AND MERCY.

"Love and Mercy" 
Reżyseria: Bill Pohlad
Produkcja: USA, 2014
Obsada: Paul Dano, John Cusack, Elisabeth Banks, Paul Giamatti i inni. 

Dzisiaj film - X-ta muza. 
W latach 60-tych amerykańską odpowiedzią na The Beatles i Brytyjską Inwazję byli przede wszystkim Beach Boys (w mniejszym stopniu późniejsi Monkeeys). Chłopcy z Plaży osiągnęli  w Ameryce tak ogromną popularność, że zaczęto lekko na wyrost używać zwrotu 'beachboysmania'. Wymyślony przez Wilsona sposób harmonicznego śpiewania  całej piątki wszedł do potocznego języka muzycznego jako 'chórki a la Beach Boys' (kilka przebojów amerykańskiego zespołu wymieniłem niżej, na samym końcu tekstu). Słyszymy je np. w 'Back In The U.S.S.R.' Beatlesów.  
Co ciekawe, Plażowi Chłopcy śpiewający o kalifornijskich plażach, dziewczynach oraz surfowaniu, nie mieli żadnego pojęcia o desce surferskiej. Ale razem z tym przedmiotem stawali się od razu bardziej fotogeniczni, męscy, pożądani i godni naśladowania. Na falach oczywiście i jak napisałem wyżej także w aranżacji chórków.
W dzisiejszym tekście zachęcam Was do obejrzenia niezwykle interesującego filmu, opartego na biografii Briana Wilsona, lidera, głównego kompozytora, także wokalisty oraz bezdyskusyjnie Mózgu zespołu. 


Beach Boys. Brian Wilson pierwszy z prawej na dole. Obok Mike Love, podróżujący z Beatlesami do Indii w 1968
Beach Boys nagrali tuż przed premierą beatlesowskiego 'Sgt.Peppera' swój słynny album 'Pet Sound', uznawany dzisiaj za jeden z najwybitniejszych (przeważnie w plebiscytach za oceanem). Sam niespecjalnie przepadam za tym albumem, ale faktem jest, że Beatlesi po wysłuchaniu tego albumu zostali zdopingowani (Paul) do zrobienia lepszego materiału muzycznego. Paul uznał (w filmie nawet pada takie zdanie), że 'God Only Knows' jest jedną z najpiękniejszych piosenek wszech-czasów (w 1966). Cóż, lekka przesada, ale wybaczamy Paulowi. Dzisiaj 'God Only Knows' chyba nie łapie się do żadnego zestawienia jako pojedynczy utwór. Wiemy też, że z kolei Brian po wysłuchaniu wersji demo albumu Beatlesów, przy piosence 'She's Leaving Home' rozpłakał się ze wzruszenia nad geniuszem muzyki Beatlesów i ich, nieosiągalnego dla świata, poziomu muzycznego. Ja wszyscy wszerz i wzdłuż naszego globu, Beach Boysi byli ogromnymi fanami Fab4, mieli też jako muzycy (podobnie jak reszta co ambitniejszych) niezwykle silne kompleksy na punkcie Anglików. Największe u Briana, odpowiedzialnego za kompozycje zespołu, któremu oczywiście braku czego jak czego ale  ambicji nie można było zarzucić . Gdy powoli mijała moda na muzykę zespołu a la 'słoneczna Kalifornia' i tzw. 'surfing rock' Beach Boys (Wilson) zorientowali się, że stoją w miejscu, podczas gdy Beatlesi szli do przodu nagrywając album 'Rubber Soul'. Właśnie muzyka Beatlesów była jednym z głównych powodów podjęcia przez Briana decyzji  czasowego opuszczenia zespół by poświęcić się tylko komponowaniu muzyki dla zespołu.
Paul Dano (na zdjęciu obok oraz niżej), wcielający się w rolę młodego Briana jest po prostu znakomity, ku memu ogromnemu zaskoczeniu, gdyż na podstawie jego  dotychczasowych ról, uważałem go za aktora drętwego i nijakiego. W omawianym filmie dużo miejsca poświęcono powstawaniu muzyki do albumu 'Pet Sound'.  Te fragmenty filmu, będą niezwykle ciekawe dla wszystkich melomanów, zainteresowanych kuchnią muzyczną, procesami powstawania muzyki Beach Boys itd itp.


'Love And Mercy' nie skupia się jednak na karierze zespołu Beach Boys. Historię tego bandu można obejrzeć choćby w 'Summer Dreams: The Story of the Beach Boys'. Opisywany dzisiaj film pokazuje dramatyczne losy Briana Wilsona, karierę w zespole po jego uzależnieniu się od narkotyków i nieuczciwego lekarza (Paul Giamatti w peruce!!!).  Zespół jest tutaj oczywiście niezwykle ważny, jako nieodłączny element życia, kariery artysty, ale jak już wspomniałem,  to przede wszystkim film o liderze zespołu, spotkaniu wielkiej miłości, która uratowała  i wyciągnęła go z lekomanii, niebytu, paranoi, zagubienia i uzależnienia od oszusta. Na zdjęciu obok Brian z rodziną. Melindę, jego "wybawcę", później (i do dzisiaj) żonę w filmie zagrała piękna Elisabeth Banks, na zdjęciu razem z Brianem.  

Sceny gdy Mike Love krytykuje Briana za jego muzykę czy teksty, w sposób uczciwy pokazuje, że Brian nie był dla zespołu bezwzględnym dyktatorem pod względem muzycznym (jakim stawał się pod koniec kariery w The Beatles McCartney), oraz to, że reszta muzyków Beach Boys miała jakiś tam swój udział w kreowaniu ich muzyki. Przypuszczam, że w biografii (i filmie) to ukłon Briana w stronę kolegów z zespołu (większość to byli jego bracia i kuzyni), którzy jego książkę i film będą przecież czytali i oglądali. Dla mnie to jest niezwykle eleganckie, fair. Zgodne zresztą z przedstawioną w obrazie niezwykłą wrażliwością i delikatnością Briana jako człowieka. Banalnie to zabrzmi, ale na wszystkich zdjęciach Brian wygląda na właśnie kogoś takiego.

Wspomniałem o Paulu Dano i nie mogę tutaj nie wymienić Johna Cusacka, grającego dojrzałego Briana. Równie znakomita rola. Na koniec zastrzegam, że jest to film raczej dla koneserów muzyki niż kina. Film określany jako dramat, melodramat czy biograficzny nie wciska w fotel, specjalnie nie wzrusza, nie odkrywa przed widzem raczej nieznanych nam faktów, nie pozostawia na długo poruszonego. To miłe spędzenie ponad dwóch godzin i tylko tyle. Dla mnie jako melomana, fana The Beatles, fana muzyki lat 60-tych, fana niektórych kawałków Beach Boys (trudno nie lubić i nie rozpoznawać ich stylu, znanego z piosenek takich jak 'Surfin USA', 'Fun Fun Fun', 'Help Me Rhonda' czy 'California Girls' czy choćby wielkiego klasyka grupy 'Good Vibrations' - w filmie poznamy szczegóły jego powstawania), to film szalenie interesujący i stąd jego obecność na moich blogach.

W końcówce filmu, w czasie napisów, widzimy prawdziwego Briana śpiewającego swój singlowy przebój 'Love And Mercy', który posłużył za tytuł filmu. Piosenka wzruszająca, która zdopingowała mnie do podjęcia decyzji, by zdobyć szybko całą dyskografię solowych albumów muzyka. Na dole zaś piosenka 'Friend Like You', w której Brianowi towarzyszy jego wielki przyjaciel, rywal i od zawsze idol, sam Paul McCartney.

  
Beach Boys A.D. 2012. Brian Wilson w środku. Po prawej Mike Love.
 ____________________________________________

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz