ELVIS - film 2022

 


 

 
 
Film: ELVIS, USA
Premiera: 24.06. 2022
Reżyseria: Baz Luhrman
Scenariusz:  Baz Luhrman, Sam Bromell, Craig Pearce, Jeremy Doner
Obsada: Austin Butler , Tom Hanks, Olivia DeJonge
Długość: 159"
Produkcja: Bazmark Films The Jackal Group 
(dystrybucja Warner Bros)

 

 



Austin Butler, Baz Luhrman, Tom Hanks

 Jestem już po przed premierze w naszych kinach (karta Unlimited Cinema City) filmu "Elvis". Trailery, temat filmu, obecność Toma Hanksa zwiastowały świetne kino i rzeczywiście film mnie absolutnie nie rozczarował. Przed seansem wiedziałem już o nim dużo, i że film opowiadający historię Kinga, pomnika, dobra narodowego Ameryki może być tylko taki jaki zobaczyłem. Więc absolutnie żadnych negatywnych obrazków o Kingu, prócz tych oczywistych, zaznaczonych zresztą zdawkowo. Tych w życiu genialnego muzyka - to absolut!!! - było przecież sporo, że wymienię w dowolnej kolejności takie jak lekomania, zdrady małżeńskie, uzależnienie się od seksu, nadmierna rola w jego życiu tzw. Mafii z Memphis, czyli paczki przyjaciół mieszkających z Kingiem i Priscillą ( wg. mnie aktorka średnio dobrana do tej roli) w ich domu w Graceland na zasadzie stałych domowników, absolutnie podstawowych członków rodziny, niszczących małżeńskie życie prywatne, czy rodzinne, mania na punkcie sztuk walki (miał rzeczywiście czarny pas w karate, uwielbiał Bruce'a Lee), fanatyczne prawie kolekcjonowanie broni palnej, nienawiść do komunizmu czy choćby samego Johna Lennona (pisma-donosy do FBI).


 


Austin Butler i Priscilla Presley


Także niezwykłe - wiem o tym z kilku biografii Kinga - uzależnienie Elvisa od matki, tu zaznaczone lecz nie nadano tej relacji odpowiedniej, rzeczywistej wagi. Podstawowej w życiu muzyka. Co ciekawe, Austin Butler stracił swoją matkę w tym samym wieku co Elvis, 23 lat. Aktor powiedział, że ta świadomość pomagała mu przy niektórych scenach: "Ten fakt rezonował we mnie. Mówiłem sobie, w porządku, boisz się, on też się bał, tak to czuł, ja też, to jest w porządku, tak to musisz pokazać". Tak naprawdę to dzisiaj trudno jednoznacznie odróżnić fakty od mitów pokazanych na ekranie. Do dzisiaj ukazało się na świecie kilkaset książek, biografii Króla, w których bardzo często te same wydarzenia opisywano całkowicie inaczej. Ale tym karmi się każda prawdziwa Legenda więc akurat w przypadku Elvisa, Największego z Największych ikon muzyki nie ma znaczenia. Ikon muzyki bo oczywiście większymi muzykami od niego są Paul McCartney, Bob Dylan. Ale czy ktoś mógł się równać z głosem Elvisa Presley'a, jego przepiękną barwą, sposobem śpiewania, modulacji, interpretacji ? Wielkim, ogromnym kompleksem artysty był fakt braku talentu do tworzenia muzyki.
 Pamiętajmy, że Elvis nie napisał ani jednej swojej piosenki, nie napisał ani jednej linijki tekstu, który śpiewał. Jego bodajże jedynym wkładem twórczym w swojej karierze była choreografia do tzw. sceny więziennej do piosenki "Jailhouse Rock". Aktorsko również słabo, żeby nie ocenić go mocniej. Moim zdaniem i zdaniem wielu krytyków Elvis wypadł najlepiej w swoim pierwszym filmie, w którym zaśpiewał tytułową piosenkę, "Love Me Tender". 
 


Baz Luhrman i Austin


Ocenę Elvisa swoich mizernych dokonań w filmie pokazano tylko w jednej krótkiej scenie. Czy za mało, nie wiem. Reżyser filmu Baz Luhrman powiedział: Nie jestem tu, by mówić światu, że Elvis jest wspaniałą osobą. Powiem, kim on jest dla mnie. Każdy ma swojego Elvisa.
Struktura filmu to oczywiście w miarę dość dokładna muzyczna biografia Presley'a ale skadrowana przez pryzmat wspomnień Pułkownika Toma Parkera, menadżera Elvisa, w filmie i w rzeczywistości jego guru, twórcy sukcesu ale i przypuszczalnie upadku, prawdziwego Złego Charakteru, co udowodniono mu już po odejściu Elvisa. Nie trzeba dodawać, że gra aktorska Toma Hanksa w tej właśnie roli jest wyśmienita, choć moim zdaniem aktor czasem przerysowuje rolę, zbyt czytelnie zaznaczając na ekranie swoje ukryte (czytaj: podstępne) intencje, ale co ciekawe, nie ustępuje mu w tym względzie Austin Butler, odtwórca głównej roli. Dla aktora Elvis był raczej nieznaną ikoną muzyki, poprzedniej epoki. Wspominał, że jego babcia była nastolatką w czasach artysty i puszczała mu czasem jego płyty i on jako dzieciak tańczył czasem do "Blue Suede Shoes".

 

Czytałem o tym jak aktor przymierzał się do roli i było to podejście naprawdę imponujące. Ale i nie zaskakujące. Przykład Rami Maleka i otrzymany Oscar za rolę Freddiego Mercurego w filmie "Bohemian Rhapsody" wskazywał drogę. W takich filmach jak wspomniany o zespole Queen i jego wokaliście i "Elvis" dla głównego aktora są tylko dwie drogi: całkowicie, ale to już tak naprawdę permanentnie położyć rolę albo zagrać na miarę Oscara i tak chyba moim zdaniem powinno się stać w tym przypadku. O ile w pierwszym filmie wszystkie wokale Freddiego zostały podłożone z oryginalnych taśm, tak tutaj również skorzystano z tego zabiegu, przy czym wszystkie wczesne piosenki Elvisa z początków kariery wykonywał już osobiście Butler. I to jak. Ktoś kto nawet zdawkowo zna muzykę Elvisa, widział fragmenty jego wywiadów, zapowiedzi , rozmowy, ten musiał w czasie filmu zwrócić uwagę na specyficzną barwę, sposób mówienia aktora w roli Elvisa i domyślać się, że tak naprawdę mówił Artysta i aktor próbuje to odtworzyć. (to są oczywiście te smaczki, które najlepiej odbiorą Amerykanie). Aktor uczył się miesiącami tej sztuki, kopiował na taśmy nagrania głosu Elvisa, wycinał poszczególne wyrazy i uczył się ich oddzielnie. Jeśli dodamy, że zwracał też uwagę na naukę głosu Elvisa, jego zmiany w trakcie jego 20 lat kariery, to naprawdę jeszcze bardziej możemy być wobec niego i twórców filmu pełni szacunku, choć dodam znowu, że pomijając talent i profesjonalizm aktorski, przypisany każdemu który pragnie zrobić karierę, aktor musiał wiedzieć, że ta rola to możliwy gigantyczny krok do przodu w jego jak dotąd dość niewielkiej karierze (warto tylko zaznaczyć, że zagrał rolę Texa, maniakalnego członka rodziny Mansona w "Once Upon A Time" Tarantino, ale nie zwróciłem tam na niego uwagę). Umiejętność gry na gitarze pomogła aktorowi być jeszcze bardziej wiarygodnym w roli plus jego bezsprzecznie osobista charyzma. Sceny ze słynnym poruszaniem się muzyka (Elvis - pelvis = "Elvis - miednica") na scenie robią wrażenie. Konkurencja do roli była spora, duże szanse miał np. Harry Styles, spora teraz gwiazdka, dawny członek boysbandu One Direction. Kluczowym momentem miała być scena, kiedy kręcono wykonywanie przez "Elvisa" piosenki "Suspicious Minds".


Austin Butler wspomina: Wróciłem do domu i pomyślałem sobie: cóż, nie wydaje mi się, żeby mi się udało, czułem w trakcie tego, jakbym miał związane ręce... Tydzień później zadzwonił do mnie z Australii Baz Luhrman. Patrzę na telefon i myślę, OK, to teraz, niech będzie.  Podniosłem słuchawkę, a on brzmiał bardzo dramatycznie i przygnębiony. Powiedział: „Austin, po prostu chciałem być pierwszym, który do ciebie zadzwoni i powie… Czy jest pan gotowy do lotu, panie Presley?”


Ciekawostką jest fakt, że reżyser Baz Luhrman szukając aktora do roli otrzymał od Butlera domowe video z jego wykonaniem "Unchained Melody", którą tą piosenkę aktor wybrał ze względu na fakt utraty matki w tym samym wieku co Elvis. Nagranie się spodobało reżyserowi, który dodaje, że w sprawie Austina zadzwonił do niego także Denzel Washington, którego Luhrman nie znał, który zaskakująco chciał pochwalić etykę pracy Butlera po tym, jak para aktorów dzieliła scenę na Broadwayu w „The Iceman Cometh” Eugene'a O'Neilla w 2018 roku (obaj na zdjęciu).  
Austin Butler wspomina: Wróciłem do domu i pomyślałem sobie: cóż, nie wydaje mi się, żeby mi się udało, czułem w trakcie tego, jakbym miał związane ręce... Tydzień później zadzwonił do mnie z Australii Baz Luhrman. Patrzę na telefon i myślę, OK, to teraz, niech będzie.  Podniosłem słuchawkę, a on brzmiał bardzo dramatycznie i przygnębiony. Powiedział: „Austin, po prostu chciałem być pierwszym, który do ciebie zadzwoni i powie… Czy jest pan gotowy do lotu, panie Presley?”


Duże znaczenie dla aktora miało spotkanie na początku kręcenia filmu z Priscillą Presley, którą odwiedził w słynnym Graceland. Ex-pani Presley powiedziała mu, że musi wejść w ogromne buty, ale ma wsparcie wszystkich i na końcu obejmując go dodała: "Wierzę, że duch Elvis jest tutaj w Graceland, więc musisz tu spędzić trochę czasu|. Aktor cały jeden dzień spędził w domu Elvisa, od wielu lat muzeum. 

Baz Luhrman: Co za objawienie. Od momentu, gdy wszedł na nasze pierwsze spotkanie aż do samego końca, żył jako Elvis. Nie w sposób, w jaki zrobiłby to aktor Metody. To było bardziej organiczne. Jego naturalny głos obniżył się nawet podczas sesji. W jakiś sposób po prostu stał się Elvisem.



 

Tom Hanks: Baz na pierwszym spotkaniu powiedział: "Słuchaj, to jest historia o dwóch osobach. Nigdy nie byłoby Elvisa bez pułkownika Toma Parkera i, w jego własnym mniemaniu, nigdy nie byłoby pułkownika Toma Parkera bez Elvisa”. Gdy tylko to powiedział, pomyślałem: "Cóż, to będzie nowy grunt, godny pełnego konfetti, maksymalistycznego, filmowego stylu Baz'a”Tom Hanks wspomina też swoje spotkanie z Priscillą Presley na początku kręcenia filmu. Opisała swojego byłego męża jako "artystę tak wyjątkowego jak Picasso i tak popularnego jak Charlie Chaplin, który najbardziej swobodnie, jak w domu czuł się wtedy kiedy śpiewał".  

 


Duże znaczenie dla aktora miało spotkanie na początku kręcenia filmu z Priscillą Presley, którą odwiedził w słynnym Graceland. Ex-pani Presley powiedziała mu, że musi wejść w ogromne buty, ale ma wsparcie wszystkich i na końcu obejmując go dodała: "Wierzę, że duch Elvis jest tutaj w Graceland, więc musisz tu spędzić trochę czasu|. Aktor cały jeden dzień spędził w domu Elvisa, od wielu lat muzeum. 

Tom Hanks, Olivia DeJonge (Priscilla) i Austin Butler

 


Priscilla Presley:Tym co widziałeś, było tym, co miałeś na scenie. Widziałeś jego osobowość. Czasami rozmawiał z publicznością i był taki bardzo przejrzysty w tym co mówił. Zawsze miał dużo energii. Ale był też bardzo opiekuńczym człowiekiem, bardzo zainteresowanym ludźmi. I opiekował się swoją rodziną... Ludzie nie wierzą, kiedy mówię, że był z natury nieśmiały, bo prawie całkowicie zamknął się przed światem... Miał swoich ludzi, którzy byli wokół niego, nie tylko po to, by go chronić, ale by być przy nim, to był w zasadzie nasz świat. I nie chciał się tak bardzo mieszać w inne sprawy, ponieważ po prostu czuł się lepiej z ludźmi, których znał. Więc nigdy nie wychodził na zewnątrz.

 Cóż jeszcze mogę dodać? Kolejne plusy filmu to przybliżenie klimatu epoki, w której trwała kariera Elvisa, zwłaszcza jego początki i ciekawe uzasadnienie wpływu czarnej muzyki, czarnych muzyków na sposób jego śpiewania, dzięki czemu muzyczny biznes Ameryki, zdominowany jeszcze przez białych odbiorców mógł przedstawić im rock and rolla bez podkreślania w nim roli tzw. kolorowych. Pięknie ukazano wrażliwość Kinga na sprawy rasowe, kulturowe (przyjaźń z B.B. Kingiem, fascynacją Little Richardem, Mahalią Jackson, muzyką gospel, rythm and bluesem, reakcje na śmierć pastora Martina Luthera Kinga czy senatora Kennedy'ego. I jeszcze na koniec muzyka. Wspaniała. Jak dla mnie to ukazana tak, że naszła mnie znowu ogromna ochota powrotu do muzyki Elvisa i wiem, że ten stan trochę potrwa. W filmie słyszymy chyba wszystkie największe przeboje Elvisa, widzimy największe koncerty i występy telewizyjne (robią ogromne wrażenie fragmenty te z show "Elvis is Back" gdy ten cały w skórzanym ubraniu naprawdę wraca w amerykańskim showbiznesie na należne mu miejsce oraz ten gdy rozpoczyna swoje występy w Las Vegas - próba z orkiestrą plus premierowy występ) i dla mnie jest jasne, co zresztą nigdy nie podlegało dyskusji,  dlaczego ten człowiek wywarł na całej muzyce tak ogromne wrażenie i dzięki któremu - chyba, choć precyzyjnie wynika to z wypowiedzi wszystkich czterech muzyków - świat otrzymał The Beatles i wielu innych muzyków i zespołów.


 

O scenie kiedy "skórzany" Elvis występuje w show "Elvis Is Back", która była jedną z pierwszych dużych scen nakręconych dla filmu  Austin opowiada: Czułem wtedy, że cała moja kariera jest zawieszona na linii, czułem ogromny strach, dokładnie to, co wtedy czuł Elvis. Stawką była jego kariera muzyczna, to był dla niego decydujący moment. Więc mogłem sie na tym oprzeć. Potem wyszedłem stamtąd i było to doświadczenie jakbym był poza swoim ciałem. Poniżej fragment oryginalnego występu Elvisa w tym programie w jednym ze swoich największych przebojów, "Blue Suede Shoes".



W czasie premiery filmu w rodzinnym mieście Elvisa, Memphis brała udział Lisa Marie Presley, córka Króla, która skomentowała film dla z Memphis Commercial Appeal: Jedynym powodem, dla którego tu jestem, jest to, że zostało to zrobione dobrze. 

Na koniec napiszę, że dzięki swej roli w filmie "Elvis", filmie, który na pewno znowu wskrzesi popularność  - ostatnio z pewnością dla młodszej widowni przebrzmiałej  - na punkcie jednej z najbardziej kultowych postaci w historii nie tylko muzyki  Austin Butler wskakuje do wyższej klasy aktorskiej, bez względu na fakt, czy otrzyma Oskara czy nie. Czekam na wielki film o historii The Beatles. Tyle na gorąco, wybierajcie się do kina już dzisiaj. 



 

 


 

 

 

1 komentarz:

  1. Film niesamowity. Generalnie ostatnio sporo wysypało się filmów o tematyce muzycznej. Wliczając Beatlesow.

    OdpowiedzUsuń