SONG 4 2DAY - "In Your Eyes" - The Weeknd

 Singiel,2020
Album: "After Hours", 2020 (singiel)
Kompozy
cja: Abel Tesfaye (The Weeknd), Ahmad Balshe, Max Martin, Oscar Holter
Producent: Max Martin, Oscar Holter, The Weeknd
Obsada:

The Weeknd: wszystkie wokale, programowanie, perkusja
Rickard Goransson: gitara
Michael Engström: gitara bsowa
Wojtek Goral: saksofon altowy
Tomas Jonsson: saksofon tenowory
Mattias Bylund: aranżacja "blach", syntezator
Nils-Petter Ankarblom: aranżacja rogów, syntezator
Magnus Sjolander: instrumenty perkusyjne
Miko Rezler: instrumenty perkusyjne
Peter Noos Johansson: puzon
Janne Bjerger: trąbka
Magnus Johansson: trąbka

 


 


 


Pierwszą piosenką tego wykonawcy, na którą zwróciłem uwagę była "Blinding Lights"(clip na dole). Nowocześnie brzmiąca, ale jak dla mnie całkiem w stylu dawnego new romantic. Singiel z intro bardzo podobnym do tego w "Take On Me" A-ha (do tego stopnia, że gdy wybrzmiewają takty bębnów czeka się na lajt motyw z wielkiego przeboju norweskiego tria) oraz narkotycznie przyciągającym melodyjnym motywem na syntezatorach, którego nie powstydziliby się A Flock of Seagulls czy OMD plus świetne saksofony i cała imponująca sekcja "blach" (w clipie na dole jest wykonanie tego utworu "live" i gwieździe towarzyszy na saksofonie Kenny G). Ale nowoczesne brzmienie, nowoczesne, charakterystyczne efekty dźwiękowe, pulsujący, "czarny" rytm sugerowały mi, że nie staroć ale nowe nagranie i z pewnością czarnego a
rtysty. To się tam czuje. 
 

 
No i po sprawdzeniu okazało się, że to muzyk ukrywający się lub może lepiej zabrzmi, używający pseudonimu The Weeknd, na którego czasami trafiałem przeglądając kanały muzyczne na TV (jest ich bez liku, jak sami wiecie). Oczywiście już przy tej piosence zwrócił on moją uwagę swoją naprawdę piękną barwą głosu, niczym młodszy Michael Jackson, choć może nie do końca. Może - jeśli użyć mam muzycznych porównań - taki głos Roy'a Orbisona wśród nawet nie tyle co czarnych wykonawców, a w ogóle wśród dzisiejszych muzyków. Piękny, czysty, urzekający. Głosu Orbisonowi zazdrościł nawet i sam Elvis.  Specjalnie jednak nie zainteresowałem się Weekndem - przez jakiś czas nawet nie zauważałem, że jego nick jest pisany z błędem: Weeknd, bo cóż, "Oślepiony światłem" to fajny numer i tyle. Ale natrafiłem jakiś czasu temu na polecany dzisiaj numer w Radiu Nowy Świat. Wyświetlił się wtedy w górnym pasku jego tytuł i nazwa wykonawcy. Piosenkę zanotowałem sobie, ściągnąłem i z czasem, bo nie od razu, w nią wsiąkłem. Zwyczajnie. 
Clip pomysłowy, nie rzucający na nogi, ot taki sobie, sam Abel Tesfaye nie magnetyzuje swoim wyglądem. Ale sam numer już tak. Oczywiście znowu brzmiący nowocześnie, choć jak dla mnie to znowu głęboko osadzony w muzyce lat 80-tych, tej spod znaku new romantic, skompilowany na dzisiejsze obowiązujące muzyczne wzory. Klawisze, pulsujący rytm i piękna melodia, romantyczny, niebanalny choć prosty tekst. W czasie joggingu, czy spacerów z psem zdarza mi się słuchać numeru przez kilkanaście minut. I to wszystko. Ponieważ specjalnie już nie udzielam się na tym blogu to więcej nie będę się rozpisywał. Polecam piosenkę, którą jestem urzeczony i sam tym faktem zaskoczony. Dodam tylko, że podoba mi się cały album, z którego ten numer pochodzi i ... wcześniejsze. The Weeknd. Dobra muzyka, choć nie rockowa. Najwyższej klasy pop. Czy artysta jest dzisiaj jakimś wielkim rockowym idolem w USA nie wiem (to Kanadyjczyk), ale spodobała mi się fraza z jego kolejnego wielkiego "Starboy" (clip) - "pozwólcie czarnuchowi poczuć się jak Brad Pitt". Wydaje mi się, że  muzyk nie ma niestety wyglądu ani charyzmy wspomnianego wyżej Michaela, ale podkreślę, nie wiem za dużo na jego temat i chyba tak zostanie, choć ostatnio - tekst ten pisałem przez kilka dni na smartfonie, więc wybaczcie jego chaotyczny charakter - w samochodzie słucham tylko jego muzyki. Czasami niechcący usłyszę w radio disco-polo, czyli Zenka Martyniuka (nie, absolutnie nie słucham takich stacji, czy takiej muzy, ale facet śpiewa reklamy do Media Markt) i pomijając ból zębów przy tym idolu naszych wsi i gospodyń domowych, to stwierdzam, że muzyka The Weeknd i Martyniuk czy całe disco-polo to dystans na jakości na plus tego pierwszego mierzony gdzieś w kilku długościach z Ziemi do Drogi Mlecznej. Może nawet dalej.




No cóż, dopisuję te wersy kilka dni po umieszczeniu całego postu. The Weeknd to już mega gwiazda na całym świecie, a nie tylko w USA, w co wątpiłem. Ostatni clip to występ na dachu MTV w Nowym Jorku. Muzyk czy live czy ze studia brzmi ciągle tak samo. Klasa!


 ________________

 

2 komentarze:

  1. Pod Pana wpływem poznaliśmy i polubiliśmy

    OdpowiedzUsuń
  2. Facet ma dużo więcej przebojów. Polecam gorąco. Nie są to może przeboje na miarę Jacksona i Twoich Autorze Bloga ulubionych Beatlesów, ale wspaniale się ich słucha i przy nich tańczy. Pozdrawiam Ania. PS. Wspaniałe blogi tworzysz.

    OdpowiedzUsuń