Wywiad z przyjacielem The Beatles: KLAUS VOORMANN



Wywiad Gary Jamesa ze ' starym hamburskim Przyjacielem Zespołu' sam Klaus nazwał dyskusją o znalezieniu się we właściwym miejscu we właściwym czasie (talk about being in the right place at the right time). Około  2008
Więcej wywiadów z The Beatles itd tutaj. 
 
Szedł sobie ulicą w Hamburgu, Niemcy i usłyszał dźwięki muzyki dochodzącej z mijanego klubu o nazwie Kaiserkeller. Usłyszał i zobaczył wtedy grupę Rory Storm and The Hurricanes, w której perkusistą był nie kto inny a Ringo Starr. Następna grupa nazywała się The Beatles. Skracając historię Klaus dodaje, że niebawem stał się przyjacielem członków tego drugiego zespołu. Zaprojektował dla nich okładkę albumu 'Revolver'. Zagrał na basie na solowych albumach Johna, George'a i Ringo. Grał także na albumach takich wykonawców jak choćby Harry Nilsson, Carly Simon czy Lou Reed. Był także członkiem popularnej kapeli Manfred Mann. Co za życiorys! Post ilustruję rysunkami Klausa. 


- Uczestniczyłeś zdaje się w otwarciu wystawy Johna i Yoko 'This Is Not Here' w Everson Museum w Syracuse, w Nowym Jorku?
KLAUS: Tak.
- Poszedłeś później na przyjęcie urodzinowe Johna do hotelu Syracuse
KLAUS: Taaa, grałem na kongach zdaje się, lub czymś innym, widziałem z tego video, które ktoś nagrał, było czarno białe.
- Podobała ci się wystawa?
KLAUS: Tak, była wspaniała. Było to takie fantastyczne wydarzenie, bo ludzie mogli w nim uczestniczyć. To jest coś co lubię. Są wystawy gdzie ludzie stoją i oglądają obraz, potem kolejny i następny. Ta była wspaniała ponieważ wchodziłeś do całkiem ciemnego pomieszczenia. Potem wchodziłeś do innego, gdzie nie mogłeś niczego dostrzec. Yoko i John mieli gdzieś gazowe maski, przez które nie mogłeś się zorientować gdzie jesteś, wszystko było całkowicie czarne. Ludzie chodzili, natrafiali na siebie dotykając się. Mogłeś też wejść na drabinę lub mur. Było wspaniale, naprawdę dobra wystawa.
- Co teraz porabiasz?
KLAUS: Teraz ten, mój album - box "Sideman's Journey". Paul McCartney gra nim. Ringo na perkusji.Mam tam Jima Keltnera, Dona Preston. David Hood gra trochę na basie. Zebrałem razem wspaniałych ludzi. Bonnie Bramlett śpiewa. Mam tam dużo materiału muzycznego. Można go zamówić na Amazonie lub przez internet.  To moja ostatnia, bieżąca robota.Sideman's Journey - Voormann And Friends. 
- Jak promujesz tą płytę How are you promoting this box set of yours? Do you play select days with some of the people on the CDs?

KLAUS: Zrobiliśmy jej promocję w Niemczech ale nie granie czy koncerty. Dużo w telewizji, nagranie w Monachium. Na razie sprzedaje się bardzo dobrze. Jak an dzisiejsze czasy i sposób sprzedaży - nieźle. Nie wiem jak będzie z promocją w Ameryce ale oczywiście chcemy ją promować wszędzie i tak jak tylko się da.



- Kiedy pierwszy raz zobaczyłeś The Beatles, byłeś sam czy z Astrid?
KLAUS: Byłem wtedy sam. Potem zacząłem przekonywać ludzi mówiąc "Musicie tam pójść i zobaczyć ten zespół". No i tak zrobili, za moją namową. Byłem pierwszy z całego grona naszej paczki, ludzi zajmujących i interesujących się sztuką.
- Więc stało się przez przypadek, prawda? Szedłeś ulicą, usłyszałeś muzykę, wszedłeś, zobaczyłeś zespół, tak było ?
KLAUS: Nazwałbym to jako coś więcej, może zrządzenie losu {smieje się}. To było w  Hamburg, Reeperbahn. Było okno, usłyszałem na żywo Rock 'n' Rolla.
- Dlaczego sądziłeś, że ten zespół był taki wyjątkowy?
KLAUS: To był pierwszy rock and rollowy zespół jaki kiedykolwiek w życiu usłyszałem.
- To mogło go robić wyjątkowym.
KLAUS: Na swój sposób. {smiej się} Ale zespół był naprawdę wspaniały. Grali wtedy tylko covery. Nie wykonywali żadnej własnej piosenki. Grali numery z Ameryki jak  Little Richarda, Chucka Berry, Fatsa Domino...może trochę Gene Vincenta. Wszyscy śpiewali. George śpiewał. John śpiewał wspaniale. To było zdumiewające widzieć ich wtedy. To było coś.
- By dostać się do środka trzeba było płacić?
KLAUS: Taaa.
- Czy  The Beatles poruszali się na scenie?

KLAUS: Tak, widzisz, Rory Storm and The Hurricanes, zespół w którym grał Ringo, oni robili coś w rodzaju show, odmierzane kroki itd ale nic dzikiego. Ludzie zawsze myśleli, że to były koncerty, ale to nie tak. To były sale taneczne, gdzie ludzie przychodzili potańczyć. Nie chcieli jednak tańczyć przy płytach a przy zespołach grających na żywo. Tak było z The Beatles. Komunikaty płynące z tego co śpiewali, jak się poruszali były prowokacyjne, trochę niegrzeczne, brudne, ponieważ wtedy nie wszyscy rozumieli o czym oni śpiewali.
- Spytałem o to, ponieważ w książce ' Lennon Remembers' John Lennon  wyjaśnia, że po Hamburgu musieli być na scenie bardziej grzeczni. Mam na myśli to, że John pojawił się kiedyś na scenie z deską sedesową na ramionach.


KLAUS: Tak, byli szaleni. Generalnie muzyka ich podniecała, George miał 17 lat więc...
- W tym samym dniu słyszałeś Rory Storm and The Hurricanes z Ringo.
KLAUS: Pierwszym zspołem jaki uslyszałem byli The Beatles, przez okno. Ale kiedy dostałem się już tam do środka na scenie byli Rory Storm and The Hurricanes. Tak więc ujrzałem najpierw Ringo z Rory Storm and The Hurricanes a dopiero potem The Beatles.

- Czy Ringo wyróżniał się na tle zespołu?
KLAUS: Tak, i to bardzo. Był fantastycznym perkusistą. Naprawdę niesamowitym.
- Niektórzy fachowcy, współcześni wypowiadają opinie, że Ringo nie był zbyt dobrym perkusistą.
KLAUS:Mówią tak z zazdrości.{śmieje się}. Ringo był zawsze wspaniały. Widzisz, gra na perkusji w rock and rollu nie jest specjalnie trudna. Od samego początku kiedy go zobaczyłem, wiedziałem, że on miał w sobie ten feeling. Wciągał cię swoją grą. W tym pierwszym dniu może nie zdawałem sobie sprawy, że on scalał cały swój zespół, ale zespół wyglądał bardzo solidnie. Nawet jeśli to co grali nie było 'hot', Ringo był zawsze niesamowity. Był naprawdę, naprawdę dobry.
- Pete Best grał na bębnach w The Beatles kiedy ich pierwszy raz zobaczyłeś.Jak oceniasz jego grę na perkusji?
KLAUS: Robił wszystko OK, ale jeśli porównać go z Ringo, to nie czuł tego klimatu.Po prostu nie miał nosa do rocka. Nie grał rocka i tyle.
- Stuart Sutcliffe grał wtedy na basie w The Beatles. Czy grał odwrócony plecami do widowni?
KLAUS: Oh, nie, nie.Tak było na samym początku gdy rozpoczynali show i było mało ludzi. To było chyba w Anglii gdy byli z Billy Fury'm lub innymi. Tak było wtedy gdy odwracał się tyłem gdy nie wiedział jak ułożyć palce na gryfie basu.
- Ty nauczyłeś się grać na basie sam?

KLAUS: Tak. Gdy zespół grał w The Top Ten (Club), Stuart był ciągle basistą. Któregoś wieczoru przyszedł do mnie i powiedział: "Chodź Klaus, dziś wieczorem grasz na basie".  I włożył mi do ręki swoją gitarę.Do tego czasu, do 1961 roku, nie miałem w ręce gitary basowej. To było pierwszy raz. To była elektryczna gitara basowa. Zespół powiedział, bym wszedł na scenę i grał.Nie zgodziłem się, mówiąc, że nigdy nie grałem na basie. Ostatecznie usiadłem na przodzie sceny i zagraliśmy. Pierwszy numer jaki zagrałem to  był Fats Domino. Jego numer. Teraz kiedy robiłem okładkę na CD i DVD spytałem Paula jaki to był numer.  Paul odparł, że pamięta to, to była piosenka  'I'm In Love Again' Fatsa." To był pierwszy numer jaki kiedykolwiek zagraliśmy na basie. Paul, Ringo i ja nagraliśmy ten numer na mój nowy CD. 

- Jeśli nigdy wcześniej nie grałeś na basie, to jak się nauczyłeś na nim grać?  Zespół krzyczał na scenie jak masz układać palce?
KLAUS: Nie musieli tego robić. Miałem wcześniej w domu gitarę, trochę na niej pogrywałem, miałem mały magnetofon, z którym też trochę się bawiłem. Ale nigdy nie miałem w dłoni gitary basowej. Ale wiedziałem jak grać. Po prostu. Nie było trudno nauczyć się grać te piosenki. Tak więc umiałem grać od razu, z marszu. Mówili mi: 'Świetnie Klaus, grasz naprawdę dobrze'. Tak zacząłem.
- Po tym wszystkim pozwalali ci często siedzieć razem ze sobą. 
KLAUS: Coś ci powiem. Ostatni raz kiedy zagrał z nimi Stuart był końcem. Po tym już długo nie zostali i ja już więcej z nimi nie grałem. Dokładnie nie wiem ile razy grałem z nimi.

- Czy Kaiserkeller był takim trudnym klubem ?
KLAUS: Tak, bardzo.
- Czy było niebezpiecznym dla kogoś, ot tak sobie, spacerującego ulicą, wejść do środka by posłuchać zespołu?


KLAUS: Wiesz, oni wszyscy byli bardzo młodymi dzieciakami i było tam trochę Rockersów wśród bywalców klubu. Ja byłem studentem sztuki.Wyglądającym całkowicie inaczej. Oni mieli te swoje wyżelowane włosy {śmieje się}. Ja miałem gładko uczesane włosy, szalik przewiązany u szyi, w zamszowym płaszczu. Tak więc kiedy tam wszedłem, trochę się wystraszyłem.
- Nikt cie nie zaczepiał?
KLAUS: Nie.Było OK. Nie wiedziałem jak się zachowywać w takim miejscu jak to. Nigdy nie byłem w tego typu klubie. Nigdy. Więc usiadłem przy stoliku. Pojawił się kelner i długo mnie oglądał. {śmieje się}. Przepraszam, mogę zamówić piwo?  Zamówiłem piwo, przyniósł je, wypiłem i zamówiłem kolejne i jeszcze następne. Wszystko było OK. To wszystko czego oczekiwano ode mnie.  Wchodzisz do klubu, zamawiasz piwo i wychodzisz, {śmieje się}


- Wydałeś pieniądze i szukałeś zespołu.
KLAUS: Dokładnie
- Byłeś w zespole, którym zarządzał także Brian Epstein.
KLAUS: To prawda.
- Czy Brian Epstein podpisał z waszą grupą kontrakt płytowy?
KLAUS:  Tak. Mieliśmy taki kontrakt ale nie był zbyt dobry. Kochał zespół i myślę, że gdyby sądził, że nie jest dobry, odpuściłby go. Ale my nigdy nie nagraliśmy dobrych płyt. Gdy przyszło do występów to zespół dopiero się tworzył. Ludzie chcieli tańczyć i robiliśmy covery The Temptations, The Impressions, całkiem dobrze. Takie rzeczy. Ale było nas w zespole tylko trzech.  Pady śpiewał ale jednocześnie był gitarzystą, ja także trochę śpiewałem, nie za dużo. Gibson grał na bębnach. Tak, więc to nie był zbyt fantastyczny zespół a my nie nagraliśmy zbyt wiele piosenek.
- Lubiłeś Briana Epsteina?
KLAUS: Oczywiście.Nie przepadałem za nim specjalnie jako za menadżerem ale prywatnie był wspaniałym gościem. Spędziliśmy wiele zabawnych chwil i tak naprawdę więcej było w tym wszystkim zabawy niż zarządzania zespołem na serio. Zbyt dużo w tym czasie działo się w  NEMS Enterprises i Brian trochę tracił nad wszystkim kontrolę, może dlatego nie mógł być zbyt dobry dla innych. Nie winię go jednak za to. Miał aż nadto pracy z The Beatles.

- The Beatles byli najważniejsze ale mimo to podpisywał kontrakty z innymi artystami. Brał na siebie za dużo.
KLAUS: Tak. Za dużo. Miał Robert Stigwood, ale i tak to wszystko to było za dużo dla niego. Taka jest prawda.



- Potem zacząłeś grać na basie w zespole Manfred Man?
KLAUS: Dokładnie.
- Lubiłeś to?
KLAUS: Tak. to było dobre. Mieliśmy sporo przebojów w Anglii. Mieliśmy 7 hitów w Top Ten. Jeden za drugim. Trwało to tylko 3 lata, mieliśmy sporo zajęć. Jeździliśmy w trasy i graliśmy. Oni wszyscy byli bardzo fajnymi ludźmi.




- Czy kiedykolwiek zbliżyłeś się do The Beatles, tak by móc zastąpić Paula McCartney'a?
KLAUS: Nie. Absolutnie. Zresztą powiedziałbym 'Nie' ponieważ to idiotyczne. Jak ktokolwiek może zastąpić Paula ? To niemożliwe. To już nie taki sam zespół.
- Zaprojektowałeś okładkę do albumu 'Revolver'
KLAUS: Taa.
- Jak do tego doszło?
KLAUS: John zadzwonił do mnie i spytał czy mam jakieś pomysły i jeśli mam i są one dobre to mam robotę. Nasze trio Paddy, Klaus and Gibson  się rozpadło [Paddy, Klaus and Gibson - zespół, Paddy Chambers gitara, Klaus Voormann - bas, Gibson Kemp - perkusja RK] więc udałem się do  E.M.I. by wysłuchać piosenek no i zaprojektowałem okładkę..
- No i przy okazji zgarnąłeś Grammy.
KLAUS: Taaa
- To jedyny album The Beatles, którego okładkę zaprojektowałeś?
KLAUS: Zrobiłem jeszcze 'Anthology'. 
W pracy nad okładką 'Anthology' pomagał Klausowi jego przyjaciel, artysta, Klaus Kiefer (obok Klasua, z lewej).
- Paul pewnie musiał do ciebie zadzwonić w tej sprawie.
KLAUS: Nie, nie dzwonił. Poprosił siedmiu artystów o pomysły, ostatecznie wzięto mój.






















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz