PAUL McCARTNEY - "Egypt Station" (2018) cz. 2

PAUL: W dzisiejszych czasach mamy wielkie gwiazdy, jak Beyonce, Taylor Swift czy Kendrick Lamar. Szczególnie w przypadku pierwszych dwóch  płyty są zbiorami singli. To wszystko wspaniałe komercyjne kawałki, ale nie zabierają w podróż jak płyty Pink Floyd czy Fleetowood Mac. Pomyślałem, że nie mam szans na konkurencję z Taylor Sfiwt - ona ma znacznie lepsze nogi, ale może zrobiłbym coś, co nazywano kiedyś concept albumem. Płytę, której, jeśli chcesz możesz słuchać od początku do końca i która zabiera cię na przejażdżkę, w jakieś miejsce.






1. "Opening Station". Początek albumu, intro. Nienachalne, niedługie i nieoczywiste. Paul zabiera nas w podróż i sam początek jest nawet ciekawy, trudno odróżnić czy ruszamy z portu czy ze stacji, ale ja wyczuwam gorączkę pasażera. Koncept album. Wedle zamierzeń muzyka. Grg Kurstin, producent płyty opowiedział, że w obu numerach "Station" (zamykający) użyto pętli taśmowych, nagranych na przenośnym magnetofonie szpulowym Paula, tego samego, którego używali The Beatles przy ... 'Tomorrow Never Knows'. Delikatne wyciszenie. Podoba mi się. Trudno oceniać, ale obiecałem, że będą punkty. W skali 1-10 u mnie mocne 9.





Album: Egypt Station cz. 1 
Więcej na blogu o The Beatles 












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz