131. STRACHY NA LACHY - "Na pogrzeb króla"


Album: "Piła tango", 2005
Kompozycja: Krzysztof 'Grabaż' Grabowski
Producent: Strachy na Lachy, Tom Horn
Wytwórnia: S.P.Records
Długość: 10:00



Obsada:
Krzysztof Grabowski „Grabaż” – śpiew, gitara
Andrzej Kozakiewicz „Kozak” – gitara, śpiew
Longin Bartkowiak „Longin Lo” – gitara basowa, śpiew
Mariusz Nalepa „Maniek” – konga, gitara, harmonijka ustna, śpiew
Rafał Piotrowiak „Kuzyn” – perkusja
Sebastian Czajkowski „Anem” – instrumenty klawiszowe, śpiew
Arkadiusz Rejda „Pan Areczek” – akordeon



Wielki, niesamowity song. W owym czasie gdy Strachy na Lachy wydały album 'Piła tango', byłem bardzo pod wpływem Archive, utworu 'Again' i całej płyty, z której pochodził ten utwór. Rock progresywny XXI wieku. Co prawda, dopiero na kolejnym albumie SnL nagrają kilka utworów jeszcze bardziej podobnych do twórczości wspomnianego zespołu ('Szklana Góra', 'Kazimierz Wierzyński' czy 'Encore raz jeszcze'), ale 'Pogrzeb króla' poprzez swoją epickość, wyrafinowanie w tekście i aranżacji, także efekty komputerowe (wstawione recytacje Zbigniewa Zamachowskiego na początku każdej zwrotki) wtedy bardzo kojarzył mi się z utworami z albumu 'You All Look The Say To Me'. Przyzwyczaiłem się nawet do irytującej mnie na samym początku lekko jazzującej trąbki, teraz jest ona tam gdzie powinna być gdyś jej obecność wprowadza pewien niepokój w samej melodii. 
Pod wpływem impulsu napisałem wtedy maila do Grabaża, mail pełen pochwał oczywiście ale i osobistych refleksji. Lider, autor utworu, modus operandi zespołu odpisał mi bardzo uprzejmie (po obejrzeniu mego bloga), że bardziej cieszą go takie maile niż wiwaty fanów, oraz oczywiście nie wyjaśniając dokładnie co miał na myśli w tekście utworu dodał, że lubi bardzo takie niejasne, niezbyt transparentne teksty, ale prowokujące lub zmuszające do rozmyślań w czasie słuchania. Cieszyło go, że jeśli tekst utworu skłonił kogoś takiego jak mnie - wyrafinowanego znawcy muzyki - do zadumy, refleksji, to o to mu właśnie chodziło. I tyle. Żadnego wyjaśniania co miał na myśli w danej frazie tekstu, o co go przecież , grzecznościowo co prawda, zapytałem. I bardzo dobrze. Jak zawsze w poezji, każdy musi sam się z nią zmierzyć, odebrać ją, odnaleźć się w niej - lub nie - czy skonfrontować własne odczucia i emocje, a w utworze 'Pogrzeb króla' jest z czym. Z czasem, jak cały album oraz zespół zyskiwały w naszym kraju popularność tajemnica związana z tekstem omawianego utworu się odsłoniła. 
Jacek Kaczmarski (1957-2004)

Grabaż: "Jacek zaczął mnie odwiedzać w snach. Dziwne, bo mi się generalnie nic nie śni, mam zresztą problemy ze spaniem. Jeśli więc już śpię, to jak kamień, żadnych snów. Aż tu nagle pojawia się Kaczmarski, a ja wraz z nim biorę udział w regularnych rzymskich orgiach! Tam działo się wszystko, co tylko możesz sobie wyobrazić. Sceny przyjęć z filmu "Kaligula" przy tym bladły. Kaczmarski przychodził i mówił do mnie: "Co się pierdolisz? Jedziemy! Żyjemy, nie?". W swojej intensywności było to na tyle przytłaczające, że strasznie źle się z tym czułem. Kiedy napisałem "Pogrzeb Króla" z ostatniego albumu Strachów, przeszło mi, jak ręką odjął. Sny minęły. Wtedy jeszcze nie wiedziałem jednak, że będę cokolwiek robił z repertuarem Kaczmarskiego, chodziło wyłącznie o przeniesienie na papier wrażeń sennych. Prawdopodobnie napisałem ten kawałek, by się od nich uwolnić." Fascynacja Kaczmarskim jednak nie minęła, zespół poświęcił muzyce tego barda cały album, wspomniany "Autor".
Utwór poraża klimatem a różnicę w całym utworze robi nieprawdopodobna końcówka.Za każdym razem utwór ten robi na mnie wrażenie. Gigant w polskiej muzyce rockowej. Szkoda, że chyba niedoceniony.




Zbrodnia kara grzech litr wina
I tak historia ta się zaczyna...

W pokoju tym po szarym dywanie
Rozsypał się różaniec
Zaczął się mój żywot ze strachem
Odtąd mieszkam z nim tu pod jednym dachem

Co tak ślepisz przez tę klucza dziurkę...

Miałem tu niejedną schadzkę
Z niejakim Kaczmarskim Jackiem
Nurzaliśmy się w życia dożynki
Dłubaliśmy z ciast rodzynki

Mistrzów śniadania ?
tak żyła nasza kompania
Kokaina i crack na rusztach
Aż do stu finałów w ustach

Aż do dnia pewnego, wielkanocnego...

I nie pomógł żaden cudowny proszek
Ani wdowie cztery grosze
Na czarną godzinę skryte
W czarnym pasku zaszyte

W innym stadium opętania
Ostatnie swe sprzedał ubrania
Do dziś w kasie pancernej Króla
Wisi jego koszula...

A wiatr jak hulał tak hula
W czarnych tiulach

U Króla na dworze
Też coraz gorzej
Święte Lampy czarnym żalem lśnią na placach
Paprze się ten zgorzel
Na tym dworze
W stosie pustych kałamarzy
Schną diamentowe gęsie pióra

Naród kefir ma na kaca
Czas drugą stronę przewraca...

Do morza dusz głów wpada rzeka
Jadą tu z bliska i z daleka
Tam gdzie horyzontu schody
Ciągną się korowody

Wiezie pociąg dary dla króla
Puchar Tubę i Okular
Nowe są w lokomotywie koła
W tej co jeździ dookoła

Jedno wolne miejsce w tylnich rzędach
Dla pewnego dyrygenta

Pastuszkowie mu śpiewają sto lat
4 starców w aureolach
Ciągną powietrzne sanie
Pora wypić za to spotkanie

I za duszy szaber
Hare Kriszna szaber szaber

U króla na dworze
Jeszcze gorzej
Święte Lampy w czarnym żalu lśnią na placach
Paprze się ten zgorzel
Na tym dworze
W stosie pustych kałamarzy
Schną diamentowe gęsie pióra

Teraz pomęczymy kota
Nim się zacznie 3 zwrota
Więc wybaczy pan i pani
Krótko będziem was cyganić...

Na króla dworze po krzywych szynach
Pędzi dziejów maszyna
Na wielkim jak świat ekranie
Ustał króla ze śmiercią taniec i
Tylko mędrcy Syjonu
Nie chcą powiedzieć o tym nikomu

Strach im tak zasznurował usta
Kto...

Kto z głośników samochodów
Przemówi do narodu?
Kiedy się ludu tego boi
Nawet ten co nad królem stoi

Komunikat bezlitośnie prosty:
Pan nasz wącha wodorosty
Zamknęły się Króla powieki
Król wszedł do umarłej rzeki

Co tak ślepisz przez tę klucza dziurkę

Patrzysz tak przez tę wąską szparę:
Ktoś zrywa z ręki mu zegarek
Ściągają złoty płaszcz przez głowę
Wyrywają zęby platynowe

Martwy sam palec serdeczny
Zgasł na palcu pierścień wieczny
Widzisz ten tłok piekielny w szatni???
Nikt nie chce stąd uciec ostatni

Przemykają pod murem
Szczur za szczurem
Sępy sznurem

Gorzej być nie może
U króla na dworze
Obce orły błąkają się po salach
Pękają na pół zorze
Słodki Boże mój
Ty
Wiesz że nie mam dokąd już stąd
Spierdalać

U króla na dworze
Słodki Boże
W stosie pustych kałamarzy
Wyschły diamentowe gęsie pióra






______________________________________
 MÓJ TOP WSZECH-CZASÓW - Notowanie z 2016

4 komentarze:

  1. Grabowski ma talent do pisania teksów, świadczy o tym chociażby wydana przez Biuro Literackie książka: 'Na skrzyżowaniu słów :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny numer. Nie spodziewalem sie ze bedzie na tym zestawieniu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem czemu ten utwór jest tak mało znany. Zdecydowanie najlepszy z całej płyty, muzycznie i tekstowo. Ja go usłyszałem pierwszy raz strasznie mnie wytarmosił... I nie mogę się pozbierać do dziś....

    OdpowiedzUsuń
  4. Wracam do tego utworu co jakiś czas i odkrywam go na nowo. Nie tylko, że znów się podoba ale odkrywam w tekście coś, czego wcześniej nie rozumiałem. Rozbłysk, rozjaśnienie i tak od dawna.

    OdpowiedzUsuń