Foo Fighters w Polsce (5). Ostatni album.




SONIC HIGHWAYS
Data wydania: listopad 2014
Nagrywany: wrzesień 2013 - lipiec 2014
Wytwórnia: Roswell, RCA
Producent: Butch Vig (Brian Vigorson)

"Sonic Highway" wyprodukował ten sam facet, co słynny 'Nevermind' Nirvany. Album legendarny, wybitny, który w 1991 wywrócił zagubiony, ale przede wszystkim nudny świat muzyki rockowej do góry nogami. 
Wydaje się więc, że Dave Grohl (perkusista Nirvany) postanowił znowu pracować z ojcem sukcesu dawnego albumu oraz kapeli. Przypomnę przy okazji, że największy przebój z albumu 'Nevermind' czyli 'Smells Like Teen Spirit' to wspólne dzieło trójki muzyków a nie tylko - jak powszechnie się uważa - tylko Kurta Cobain. 
Wracając do ostatniego, ósmego już  albumu naszego poniedziałkowego gościa, to dodam, że z oceną jego mam mieszane uczucia. Grohl uznał, że sam Vig to za mało i jego samego, wraz z zespołem stać na coś więcej niż tylko kolejny rockowy album. Bo faktem jest, że dzisiaj ciężko na nowo nagrać wspomniany 'Nevermind' czy 'Orkiestrę Klubu Samotnych Serc Sierżanta Peppera' w tak spenetrowanej już dziedzinie jakim jest rock (tudzież same efektowne videoclipy nie wystarczają). Nowy album Foo Fighters  jest więc tylko ciekawym, nietypowym wydarzeniem w sferze produkcji, niestety chyba niczym więcej. Na pewno nie rozczarowujący.
Wszystkie utwory albumu są oczywiście jako pojedyncze rockowe numery znakomite; trudno się w nich doczepić do czegokolwiek, może tylko dostrzegam fakt, że - moim zdaniem - raczej żaden z nich nie ma porywającej melodii na miarę choćby 'Best Of You'. I album wg. mnie jest przesadnie wyprodukowany, zbyt ... dopracowany ?. Mnóstwo dźwięku, instrumentów (sekcje dęte!!!), gitar, także zaproszonych gości (Joe Walsh z Eagles, Rick Nielsen z Cheap Trick a nawet Joan Jett, autorka wielkiego przeboju 'I Love Rock And Roll', wcześniej liderka kobiecego bandu The Runaways). Mnóstwo ddźwiękowych fajerwerków. 

Fakt, że zespół nagrywał album nietypowo, bo każdy utwór w innym mieście, w innym studiu nagraniowym w największych miastach USA, o dziwo, specjalnie niczego nie zmienia. Grohl świetnie już poruszający się w biznesie, w blasku reflektorów, wiedział i znał oczywistą oczywistość, że by sprzedać nowy album, nową (jako materiał, nie jakość) muzykę swego zespołu potrzeba czegoś więcej. Stąd dokumentalny serial produkcji HBO (tak, tak, tego samego producenta do 'Gry o Tron') o powstawaniu albumu, podróży w stylu filmu-drogi, tak lubianej w Ameryce, odwiedzaniu historycznych (dla muzyki Miejsc) i tak dalej. Stąd pewnie znane, wspomniane twarze i bogactwo, różnorodność muzyczna, choć nadal w mocnej estetyce rocka. Z dużej chmury mały deszcz? Nie, bo mimo wszystko zachęcam do poznania tego albumu. Nie rzuca na kolana ale nie rozczarowuje. Tutaj mógłbym znowu wstawić zdanie zamieszczone wyżej, o trudności stworzenia dzisiaj w muzyce, takiej jaką grają Foo Fighters, dzieła pomnikowego czy albumu wybitnego.  Zespół nagrał w ciekawy, eksperymentalny sposób (chyba pierwszy album, z tyloma studiami nagraniowymi) swoją muzykę i jest ok. To nadal świetna, alternatywna muzyka do sieczki puszczanej w Zetce, Złotych Przebojach czy RMF, których to stacji każdy szanujący się fan muzyki innej niż disco, techno i miałki dzisiejszy pop nie włącza. Fan rocka absolutnie. Grozi zawałem. 


Gdybym miał wybierać najlepszy numer z płyty 'Sonic Highways', wybrałbym trafnie wybrany na promującego singla 'Something From Nothing' oraz następny, kto wie czy nie nawet nie lepszy 'The Feast And The Femine'. 

  Jestem przekonany, że piosenki z ostatniego albumu na koncercie zabrzmią piorunująco. 


 _______________________

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz