ADELE - NADAL WIELKA!

"Dlaczego jeszcze nic nie napisałeś o nowej płycie Adele?, Dlaczego na Twoim blogu nie ma wcale Adele?" Dostałem kilka takich maili i od razu muszę przypomnieć, że o Adele napisałem tekst, który znajdziecie tutaj. Czytelnikowi mego bloga przypuszczalnie chodzi teraz o ocenę najnowszej płyty Angielki, zatytułowanej"25". 
Adele to w tej chwili gwiazda, o której pisze się wszędzie, jest teraz prawdopodobnie najlepiej zarabiającą artystką na świecie, artystką, której płyty się kupuje w ciemno (gdy nowa), nie ściąga wersji pirackiej, zamawia na pół roku przed wydaniem. Jest trendy, jest cool, jest modna, jest warta zainteresowania i oczekiwania na nią. 
 Tylko Adele mogła sobie pozwolić na to, by wycofać się z portali 'strumieniowych', czyli takich gdzie przed ew. zakupem (co wcale nie jest takie pewne), można sobie posłuchać wybranych utworów. Nie martwi ją to, że wieszczy się takim artystom spadek sprzedaży, popularności itd (zrobiła tak także Metallica). Ma to gdzieś i wciąż zarabia miliony.
O Adele teraz pisze się wszędzie, także cała nasz prasa muzyczna ale nie tylko poświęca jej dużo miejsca. Nawet Zbyszek Hołdys napisał o niej w ostatnim numerze 'Newsweeka' interesujący tekst, z którym nie do końca się zgadzam, ale to już inna historia. Adele jest wszędzie pełno, dużo, więc zainteresowanie jej fanów obecnością na moim blogu mnie zaskakuje.
  Cóż więc ja mogę dodać? Nowa płyta... Nie jestem specjalnie fanem muzyki Adele ale kilka piosenek w jej dyskografii to prawdziwe arcydzieła, prezentowane niżej kolejno 'Chasing Pavements', 'Turning Tables', 'Set Fire To The Rain' czy mistrzowskie 'Someone Like You' (zobaczcie także w wersji live jak Adele radzi sobie na żywo, moim zdaniem żadnej różnicy niż na płycie). Mimo wszystko to nie wystarcza  bym był jej fanem, z prostego powodu. Nie przepadam za muzyką pop w wykonaniu kobiet, stylizowaną na wielkie kobiece klasyki jak Ella, Shirley Bassey, czy nawet Barbra Streisand. 
 Dziewczyna śpiewa trochę w stylu lat 40-tych,50-tych, i choć robi to cudownie, to nie moja bajka. Nawet wymienione jak nazwałem arcydzieła pop nie są utworami, do których zbyt często wracam. '25' słucham od 2 tygodni i tak jak się spodziewałem, nie powala mnie. Nie rozczarowuje także. Przelatuję kolejne utwory i żaden nie robi na mnie takiego wrażenia, jak te w filmikach niżej. Możliwe, że na '19' i '21' Adele osiągnęła już pułap swoich możliwości? 
Nie wiem. Wiemy, że na nowym '25' (numery 19, 21, 25 to wiek artystki, w chwili gdy wchodziła do studia nagrywając dany album) próbowała coś zmienić. Zaangażowała na krótko Damona Albarna, lidera Blur (i Gorillaz) do współpracy ale nic z tego nie wyszło. Pomysł z poświęceniem całego albumu macierzyństwu (Adele od 2 lat jest matką) nie wypalił. Stary materiał poszedł do kosza i Adele wróciła do pomysłów z dwóch pierwszych płyt. Ale czy słusznie ? Na nowej płycie jest tak, że słuchając jej (łącznie z aktualnym hitem 'Hello') wciąż jednak czekałem na hit o klasie wyżej wymienionych. Nawet jej ostatni przed '25' wielki przebój (obca kompozycja), tytułowy utwór z poprzedniego Bonda, 'Skyfall' zrobił na mnie większe wrażenie niż cały najnowszy album. Ale dostrzegam fakt, jest to w tej chwili album, którego kopie sprzedają się w miliony, że na punkcie singla 'Hello' zwariowała Ameryka a może i cały świat, i boję się, że artystka uzna, że przepis na nowy album się sprawdził i wszystko jest ok, nie ma co zmieniać w dobrze naoliwionej maszynie. 

W 'Someone Like You' był żal za utraconym facetem, pozytywna refleksja nad tym co obojgu dał związek, w 'Hello' cztery lata później  to już ona przeprasza za złamanie serca. O czym będzie śpiewała Adele w '30'? Bo jej teksty są ważne, mądre, skłaniające do refleksji czy zadumy. Pełno w sieci jest tłumaczeń jej przebojów, więc możecie się przekonać, jeśli nie znacie angielskiego. Adele komponuje, pisze, współpracuje bardzo aktywnie nad całym procesem powstawania jej muzyki. Podobno aranżacja 'Turning Tables' tylko na smyczki oraz fortepian to był jej pomysł. Strzał w 10! Najpiękniejsze wolne piosenki to bardzo skromnie skrojone aranżacje, zawsze ze smyczkami (np. 'Yesterday', 'Eleanor Rigby'), ale nie upieram się tutaj, że piękno utworu zależy tylko od tego (a 'Stairway To Heaven'?).
Wspomniałem o tym, że Adele jest znakomita także na koncertach. Absolutnie prawda. Nie tańczy, nie mizdrzy się do publiczności, nie wspomaga ją chór tancerek. Stoi sobie skromnie, "taka sama ja" przed publicznością, rozmawia, zapowiada, żartuje, nie przebiera także w słownictwie bez względu czy to śpiewa w szacownym Royal Albert Hall czy w amerykańskim show u Davida Lettermana. Jest sobą. Niespecjalnie także walczy o figurę. Bo Adele to znakomitość w każdym calu, bez względu na to co napisałem wyżej o jej albumie. Czasem jak się wchodzi na bardzo wysoką górkę, to każda następna jest jakby niżej. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz