SGT.PEPPER'S LONELY HEARTS CLUB BAND - album '1967

     Proponuję by odpuścić tutaj ten tekst a wskoczyć na mój drugi blog, który poświęcony jest tylko THE BEATLES: http://fab4-thebeatles.blogspot.com.  Tam omówienie albumu, poszczególnych piosenek jest bardziej dokładne. ten post pozostawię jako pamiątka.

Ten post to kopia wszystkich tekstów jakie napisałem o albumie z okazji rocznicy aż 45-tej jego wydania. Zbiorczo, w jednym fragmencie. Przypuszczalnie napiszę takie posty o każdym albumie i każdym utworze albumu, niezależnie od serii "The Beatles - czy o tym wiesz", skrótowo, o zespole i faktach związanych z nim i jego twórczością można pisać i pisać. Dlatego witam w nowej serii : THE BEATLES -  DYSKOGRAFIA  niebawem THE BEATLES - HISTORIA. Nic na to nie poradzę a kilka osób mnie o to prosi więc czemu nie sprawić im - ale sobie większej - frajdy.

***********************************





  


"SGT.PEPPERS'S LONELY HEARTS CLUB BAND"


Dokładnie 45 lat temu do sklepów na całym świecie (tak naprawdę mam tutaj na myśli sklepy muzyczne w dwóch najważniejszych krajach dla muzycznego biznesu: USA oraz Wielką Brytanię) trafił album „Sgp. Pepper's Lonely Hearts Club Band” - jeśli nie najlepsza zdaniem wielu to najbardziej znana. Przeciętny – ale średnio wykształcony - mieszkaniec tej planety nie zawsze zna lub kojarzy takie tytuły jak „Dark Side Of The Moon” czy nawet „Abbey Road” ale gdy pada długi ciąg słów o Sierżancie uśmiecha się i odpowiada bezbłędnie na tej płyty lub co najmniej tłumaczy, że to jakaś znana płyta, muzyczny utwór lub coś w tym stylu Ale zna i kojarzy.
Ringo, John, Mal Evans
Geoff Emerick
 ********************************************************************************
 

Po 45 latach płyty się nadal słucha fantastycznie. Nie jest to już może taki concept album jakim wydawał się wtedy ale nadal kojarzę go jako ciąg utworów, po których wiem jaki będzie (powinien być) następny. George Martin nagrał cały materiał na czterośladzie i zawsze powtarzał, że nigdy ale to nigdy nie udałoby mu się osiągnąć taki sam rezultat gdyby znowu musiał nagrywać na takim samym sprzęcie. Że wtedy jakby zaiskrzyła magia całego wydarzenia, w którym wszyscy uczestniczyli. Tu moja mała uwaga. Oczywiście płyta brzmi nieźle, wspaniale, wersja mono, stereo, remasteryzowana ale ja dostrzegam różnice w jakości nagrań. Znakomicie są nagrane np. „With A Little Help ...”, który wydaje się jakby lepszej jakości dźwięku niż otwierający utwór tytułowy, podobnie gorzej brzmi „Getting Better” niż np. wcześniejsza „Lucy”. Zresztą „Getting Better” to dla mnie najgorzej wyprodukowane nagranie na płycie, czepiając się płyta nie brzmi cały czas tak samo. Ale to także jej urok. To grają moi ukochani Beatlesi, to gra mój ulubiony zespół, który kocham dwa razy mocniej niż wczoraj i dwa razy słabiej niż będę kochał jutro. Ładnie napisane ? Podkreślcie wężykiem. 
Okładka płyty - równie słynna jak cały album. Do pracy nad projektem zaproszono artystę, Petera Blake'a. Paul wymyślił już koncept albumu więc przystąpiono do jego realizacji. Muzycy wybrali swoje postacie, z których chcieli "skorzystać". Jedna z asystentek Epsteina, Wendy Moger, miała zdobyć zgody na użycie ich podobizn (oczywiście tylko ze strony żyjących). Nie zaakceptowano wybór kilku postaci wybrane przez Johna jak Jezusa, Hitlera czy Gandhiego. Odrzucono z powodu tzw. "przekroczenia dobrego smaku". Więcej na temat albumu i postaci z okładki w ostatnim poście po omówieniu 13 piosenek z albumu.

************************************************************************
1."SGT. PEPPER'S  LONELY
 HEARTS CLUB BAND"



Skąd pomysł o takim tytule i koncepcie płyty. Tak w skrócie : Paul usłyszał, że w USA tournee odbyły same samochody (cadillaki) Elvisa Presley'a. Ponieważ Beatlesi nie koncertowali już, wpadł na pomysł by zamiast trasy koncertowej The Beatles wypuścić fikcyjny, wymyślony przez niego zespół i jego płytę. Do napisania tytułowej piosenki przyznawał sie Mal Evans – tzw. road manager i pomagier Beatlesów od wszystkiego od początku kariery zespołu (zginął zastrzelony przez policję w Los Angeles w 1976 roku) w książce Keitha Badmana "The Beatles Off The Record". Podobno także napisał wspólnie z Paulem "Fixing A Hole". Paul podobno mętnie tłumaczył Malowi, że nie umieścił jego nazwiska w spisie autorów, gdyż spółka kompozytorska Lennon-McCartney była najważniejszą rzeczą w ich życiu i nie mogli tego psuć. Nie mogła powstać spółka Lennon-McCartney-Evans gdyż niespecjalnie to wyglądało na papierze. Mal (wysoki, dobroduszny dryblas) się zgodził z argumentacją Paula będąc jak wspominał "ogromnie zakochany w zespole" i nie chcąc niczego psuć Pozostawiam te rewelacje bez komentarza tak jak nigdy nie odniósł się do nich Paul ani żaden inny Beatles choć może i Evans jakiś tam wpływ na Paula miał. Pomysł na album powstał w czasie ich wspólnych wakacji w 1966 roku w Nairobi w Kenii.

Billy Shears to nie Ringo. Paul wymyślił to nazwisko jako rym do "years" (...all thes years...). Brzmiało ono tak samo nieźle jak np. Eleanor Rigby a piosenka świetnie pasowała dla Ringa. Miałem okazję usłyszeć wykonanie tej piosenki na żywo na warszawskim koncercie Ringo Starra w czerwcu ubiegłego roku. John włączył się do pracy nad tą piosenką dużo później ( w domu przy Sloane Street w Londynie kolejnego po Evansie dobrego ducha zespołu, Neila Aspinalla, kolejnego faceta od wszystkiego od samych początków The Beatles) i zapewnił jej magiczną moc piosenek Lennon-McCartney.Więcej o utworze w następnym odcinku o albumie.
Sesja "Sgt. Pepper's" '1967

George Martinowi pomagał w realizacji jego zaufany "beatlesowski" inżynier dźwięku: Geoff Emerick.W swojej książce "Here, There And Everywhere" Geoff wspomina, że tytułowa piosenka to był prawdziwy numer rockowy, jakże inny od wszystkich jakie kiedykolwiek zespół nagrywał, brzmiący czasem jak cover jakiegoś starego standardu rock and rollowego. Paul zapragnął zagrać na drugiej ścieżce na gitarze rytmicznej i poprosił o zgodę na ten zabieg Johna, w końcu gitarzysty rytmicznego zespołu. Paul chciał zagrać jak to czuł i jak powinno zabrzmieć w piosence – wspomina dalej Emerick. John zgodził się zagrać na basie i zagrał ale później podmieniono jego bas na wersję Paula. Tak więc w tytułowym songu John tylko śpiewał. Druga gitarę rytmiczną w utworze obsługiwał George. W utworze tym zastosowano także po raz pierwszy w historii nagrywania dźwięku urządzenie DI Box – bez zbędnego rozpisywania się- bajer techniczny do symetryzacji dźwięku, rozdzielania sygnałów wyjścia i wejścia. Na tamte czasy nowinka techniczna potrafiąca wzbogacać nagrywany i przetwarzany później dźwięk. John – chłonny na wszystkie udziwnienia i nowości techniczne - chciał by przy pomocy tego urządzenia przetwarzać także jego głos.
Piosenka ma swoją repryzę tuż przed ostatnim utworem na płycie.Ostatnie zaś takty tytułowej piosenki na albumie  lub inaczej pierwsze dźwięki drugiego utworu czyli "With A Little Help From My Friends" to wrzaski fanów zespołu nagrane na żywo podczas koncertu  zespołu w Hollywood Bowl

1.  "Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band"
 
19 maja 1979 tytułowa piosenka miała swoją premierę wykonania na żywo. Na weselu Erica Claptona i Patti Boyd (ex-Harrison). Pan Młody wykonał ją w towarzystwie Paula, George'a oraz Ringo. Z jakiego powodu na weselu nie było Johna – nie wiem. A szkoda, to była ostatnia okazja gdy wszyscy czterej mogli zaśpiewać razem, za półtora roku John ginął.


Paul, George oraz Ringo na weselu Erica Claptona '1979

Paul McCartney - 1967
Szczegóły:
kompozycja:  Lennon & McCartney

  • piosenka napisana między 19 listopada 1966 - styczeń 1967; 
  • nagrana: 1, 2 lutego, 3, 6 marca, 6,7 kwietnia 1967 
  • wydana na singlu w USA - najwyższa pozycja !!! - 71 (singiel wydano jako stronę A dwa pierwsze utwory z płyty, jako stronę B - "A Day In The Life" - genialne prawda! ale taka kombinacja nie spodobała się - od razu - Amerykanom i taki singiel - nie oryginalny proponowany przez zespół -  przepadł;
  • producent : George Martin, inżynierowie dźwięku: Geoff Emerick, Richard Lush
instrumentaliści: 
  • Paul  - główny wokal i chórki, solowa i rytmiczna gitara, gitara basowa, 
  • John - chórki ,
  • George -  gitara rytmiczna, chórki, 
  • Ringo - perkusja,
  • Neil Aspinall -  chórki, 
  • Mal Evans - chórki, 
  • James W. Buck, Neil Sanders, Tony Randall, John Burden -  francuski róg,



John , w tle George Martin






















2."WITH A LITTLE HELP FROM MY FRIENDS"


Sesja "Sgt.Pepper's" '67
Piosenka podarowana perkusiście zespołu "by zabłysnął". I John i Paul wiedzieli, że to dobry numer i powinien się spodobać nawet z Ringiem na wokalu choć trzeba przyznać, że pozostała trójka jest bardzo zauważalna wokalnie w całej piosence. Prócz "Yellow Submarine" to największy przebój Starra z okresu Beatlesów a kto wie czy nie w całej jego karierze do dzisiaj. Wspomniałem wcześniej, że Paul wymyślając imię Billy Shearsa nie miał na myśli Ringa ale dobre brzmienie nazwy. Piosenka powstawała w domu Johna w Weybridge i jak wspomina Paul w książce „Many Years From Now” od razu była tworzona z myślą dla Ringa zgodnie z zasadą, że na każdej płycie perkusista śpiewa jeden numer i jak dodaje dalej Paul song nie był w typowym dla Beatlesów stylu. „To najprawdopodobniej najlepsza piosenka jaką kiedykolwiek napisaliśmy dla niego (Ringa) z niezłym intro na jego wejście”. Oficjalny biograf grupy Hunter Davies podaje, że muzycy wiedzieli, że ta piosenka będzie dobra dla dzieciaków, łatwa do nucenia refrenu, taki typ łatwego przeboju choć początkowo chcieli takie rzeczy na albumie pominąć. „Paul miał już gotową linię z 'little help from my friends' wyjaśniał John w 1970. - Miał już trochę struktury piosenki, więc usiedliśmy do niej i pół na pół (fifty-fifty) i skończyliśmy bazując na oryginalnym pomyśle Paula”. Paul to potwierdza, że to była idealna współpraca. W swojej książce Davies bardzo dokładnie opisuje powstawanie piosenki. W domu Johna gdzie nawet pojawianie się co pewien czas Cynthii nie przeszkadzało Johnowi (grającemu na gitarze) i Paulowi (na pianinie) powstawały kolejne wersy piosenki a obaj muzycy byli jak w transie. W trakcie tego wieczoru Paul zagrał Johnowi swoja nową kompozycję „Fool On The Hill”. Wypalili trochę marihuany i zadzwonili do Ringa mówiąc mu, że skończyli dla niego piosenkę, co oczywiście nie było jeszcze prawdą. Ringo wspomina wesołą sytuacje gdy koledzy przedstawili mu już gotowy tekst do piosenki.”Chcieli bym zaśpiewał wers : 'What would you do if I sang out of tune ? Would you stand up and throw tomatoes at me ?' (Co byś zrobił gdybym śpiewając zafałszował , czy zacząłbyś rzucać we mnie pomidorami?). Powiedziałem im, że do diabła nie ma szans by to zaśpiewał ponieważ wciąż wszyscy dobrze pamiętaliśmy jak dzieciaki rzucały w nas na scenie żelkami i zabawkami i pomyślałem sobie, że to samo może się powtórzyć teraz z pomidorami”.
 
Interesujące jest to, że po latach w słynnym – ostatnim – swoim wywiadzie dla „Playboy'a” w 1980 John zdystansował się od swego wkładu w tą piosenkę. „To był Paul z moją niewielką pomocą – Paul with a little help of me”.
O samym nagrywaniu piosenki można jeszcze sporo napisać. Nagrano Ringa późnym wieczorem gdy perkusista zamierzał już pojechać do domu. Paul zapragnął wtedy nagrywać wokal do niej, wyjątkowo i John i George wsparli w tym Paula. Wszyscy trzej bardzo mobilizowali też głównego wokalistę by wspiął się na wyżyny swoich możliwości wokalnych. Była świetna zabawa ale jak to już zawsze trochę i napiętej i nerwowej atmosfery. Wszystkim oczywiście dyrygował Paul i tutaj John wyjątkowo się nie buntował. Powstała wspaniała piosenka z po raz pierwszy Ringiem na głównym wokalu i to już na drugiej ścieżce albumu.



Ringo "Billy Shear" Starr ' 1967





Szczegóły:
  • kompozycja: Lennon & McCartney
  • piosenka napisana 28 i 29 marca 1967 roku
  • nagrana: 29, 30 marca, 6, 7 kwietnia
  • wydana razem na singlu w USA razem z pierwszym numerem albumu, pozycja # 71 w USA
  • producent: George Martin, inżynierowie dźwięku : Geoff Emerick, Richard Lush
Instrumentaliści: 
  • Ringo – wokal prowadzący, perkusja, tamburyna, 
  • Paul – pianino, gitara basowa, chórki, 
  • John – chórki, 
  • George - solowa oraz rytmiczna gitara, 
  • George Martin – organy Hammonda.



John with a little help of Ringo
     

3."LUCY IN THE SKY WITH DIAMONDS"


Wspólna praca- może nad Lucy ?
Trzecia na albumie. Ze względu na tytuł (LSD - pierwsze litery przymiotników) najbardziej kontrowersyjna – obok ostatniej - w tamtym czasie piosenka z albumu. Do końca życia John – twórca piosenki – pytany o skojarzenia piosenki z narkotykami zawsze odpowiadał, że było to niezamierzone.”Oto prawda – mówił John. - Mój syn (Julian) przyszedł do domu i pokazał mi swój rysunek z dziwnie wyglądającą kobietą lecącą na tle nieba. Co to jest? – spytałem go. A on odparł, że to Lucy na niebie z diamentami. Oh, to piękne i od razu napisałem o tym piosenkę”. Cynthia Powell wspomina to tak:” Pamiętam jak Julian przyszedł ze szkoły z tym i pokazał to swemu ojcu,który akurat był wtedy w domu. Oczywiście, ze nie powiedział on niczego w stylu – Oh na Boga co za piękny tytuł dla piosenki'. To był prosty dziecięcy rysunek z małą dziewczynką na niebie wśród gwiazd. Był na nim zwykły dom, drzewa a dziewczynka miała na imię Lucy, dziewczynka ze szkoły”. Julian nigdy nie pamiętał dlaczego tak nazwał rysunek. Pamięta, że wszystko co rysował pokazywał tacie i to wszystko. Dziewczyną, która dała imię piosence była Lucy O'Donnell , koleżanka Juliana Lennona ze szkoły. Paul pamięta to wszystko podobnie, z tym, że po obejrzeniu wspaniałego rysunku dzieciaka dołączył do Johna przy pisaniu tej piosenki. „John miał tytuł i pierwszy wers piosenki („Many Years From Now” Paul McCartney).Ja zacząłem z ' Picture yourself in a boat on a river ' w takim stylu z 'Alicji w Krainie czarów” {ulubiona książka Johna}.... Usiadłem koło niego i pisałem z nim. Zaproponowałem 'cellophane flowers' and 'newspapers taxis' a John odpowiadał na to 'kaleidoscope eyes'. Pamiętam które słowa były czyje ponieważ wspólnie bawiliśmy się słowami jeden drugiego jak to zawsze robiliśmy. W naszych myślach była Alicja, którą obaj kochaliśmy”. Tyle na temat inspiracji powstawania tekstu piosenki.
Yoko, John i Julian
LSD. Paul: „Przysięgam, że nie zauważyliśmy tego póki się to nie pojawiło. Będąc ścisłym i pedantycznym to powinieneś mówić LITSWD ale oczywiście LSD to już lepsza opowieść”.


Elton i John w Madison Sguare Garden
Martin: "Kiedy po raz pierwszy usłyszałem 'Strawberry Fields Forever' poczułem, jakby ktoś walnął mnie obuchem w łeb. Nawwt gdy John śpiewał sam z gitarą akustyczną, wiedziałem, że to fenomenalny kawałek. Spytałem: 'Co chcesz z tym zrobić?' A on odparł mi: 'Ty mi to powiedz.
Nagrywanie było bardzo trudne choć nagrane w ciągu dwóch dni. Wersja jaka została wydana na płycie została sklejona z kilku wersji piosenki. John denerwował się, był wkurzony na wszystkich gdy próbowano coś ingerować w jego pracę, wkurzał się też na Martina gdy ten nie podpowiadał mu dobrych rozwiązań a John oczywiście chciał przekombinować, chciał efektów i przetworzenia swego głosu jak to było w „Tomorrow Never Knows” . Gdy Martin przedstawił mu wersję jaka znamy dzisiaj John oczywiście grymasił ale z czasem pochwalił pracę swego producenta. Wersje wcześniejsze możemy poznać na płytach „Antologii”, wersja na „Love” również jest efektem sklejeń rożnych wersji „Lucy” plus „Tomorrow Never Knows”, Sgt. Pepper's ...” oraz „Baby You're A Rich Man” (producentem całego albumu jak i tej piosenki był Sir George Martin i jego syn Giles Martin). Warto dodać, że oryginalna wersja stereo na album została zmiksowana już bez udziału Beatlesów a tylko przez George, Geoffa oraz Richarda. W owym czasie Beatlesi słuchali w studio tylko wersji mono. Magia! 
Atmosferę nagrania w znaczący sposób budował Paul, grając intro na melotronie, który brzmiał jak skrzypiąca, zakurzona fisharmonia z sali katechetycznej z lat 50-tych. Poza tym, pierwsze podejście było zupełnie pozbawione ozdobników, a głos Johna sztucznie obniżony o pół tonu. Brzmiało to ciepło, nostalgicznie, wręcz folkowo. Martin (którego nauczycielski dystans już dawno znikł) stwierdził, że jest tą wersją "zachwycony" i nawet John wydawał się być usatysfak- cjonowany. Jednakże kilka dni później postanowił, że trzeba ponownie zająć się tym utworem. Marin napisał partie wiolonczeli i instrumentów dętych, i aby uzyskać wiolonczelowe dramatyczne C, nie mówiąc nic Lennonowi, zmienił tonację utworu. George dodał partię nowego instrumentu, swarmandalu, czyli hinduskiej cytry. Dalsze prace studyjne wiązały się ze zmianą barwy głosu Johna - odarto go z poprzedniego ciepła i zaangażowania. W ten sposób z trzech wymiarów został zredukowany do jednego. (Philip Norman - John Lennon). 



Drugi raz kiedy John brał udział w nagrywaniu „Lucy...” to 1974 rok kiedy John (pod pseudonimem Dr. Winston O'Boogie) dołączył do Eltona Johna w jego wersji już beatlesowskiego klasyka. John i Elton wykonali na żywo piosenkę 28 listopada 1974 w czasie koncertu w Madison Sguare Garden w NYC. Wersja Eltona znacznie bardziej przypadła do gustu Autorowi co zaskakuje do dzisiaj, gdyż "Lucy" w wykonaniu Eltona Johna  moim zdaniem jest bardzo przeciętna ale zyskała popularność gdyż lata 70-te to czas ogromnej popularności Eltona (zresztą trwającej do dzisiaj).

Rysunek Juliana: Lucy in the Sky with Diamnonds

Szczegóły:
Ruchard Lush
  • kompozycja: Lennon & McCartney
  • napisana: luty 1967
  • nagrana: 1 i 2 marca 1967
  • producent: George Martin, inżynierowie dźwięku : Geoff Emerick, Richard Lush
Instrumentaliści: 
  • John – główny głos, gitara rytmiczna, 
  • Paul - organy, gitara basowa, chórek, 
  • George – solowa gitara , tamburyna,
  • Ringo – perkusja, 
  • George Martin - pianino.
                                                        

4."GETTING BETTER"

Fab 3 oraz Jimmy Nichol
 Tytuł piosenki powstał z frazy , żartu słownego jakiego czterej Beatlesi często używali między sobą. Jak leci ? Gettin Better - coraz lepiej. Na takie pytania odpowiadał w 1964 roku Jimmy Nichol, perkusista, który zastąpił Ringa na perkusji, gdyż ten musiał usunąć migdałki i wylądował w szpitalu. Po każdym koncercie jak relacjonuje Hunter Davies John i Paul szli do Jimmy'ego z pytaniem jak mu idzie. Jimmy odpowiadał – bo cóż innego mógł wymyślić - że coraz lepiej i tak te zwrot wszedł na stałe do słownika Beatlesów. Jimmy Nichol specjalnie nie zarobił na graniu z Beatlesami. Dostał od Briana Epsteina złoty zegarek z wygrawerowanym tekstem: „From The Beatles and Brian Epstein to Jimmy”. Po latach – jeśli nie sprzedał go wcześniej – ten zegarek pewnie wart był fortunę.
Martha - ta pani tyłem do nas

Davies, biograf zespołu wspomina jak był u Paul 8 marca. Paul spacerował ze swoim psem Marthą, John nie mógł przyjechać by wspólnie pracować z Paulem i Davies poszedł z Paulem na przechadzkę. Na wzgórzu – jak już tam doszli – zaświeciło słońce i Paul powiedział: „It's getting better” (robi się coraz lepiej) mając na myśli nadchodzącą wiosnę. I nagle zaczął się śmiać wspominając tą historię z Jimmym. Paul wspomina: „Getting Better” napisałem na moim magicznym Binder, Edwards and Vaughan pianinie w moim muzycznym pokoiku. Pianino było pięknie nastrojone, otworzyłem je i od razu miałem te magiczne tony i oczywiście pianino w czasie pracy rozśmieszało mnie tak było fajnie pomalowane”. Davies : „tego samego dnia John jednak przyjechał około 2 po południu. Paul zasugerował by popracowali nad piosenką, którą nazwał „It's Getting Better”. Więc poszli razem grać, śpiewać , improwizować. Gdy już było prawie gotowe Paul zaśpiewał: „Muszę przyznać, jest (staje się) coraz lepsze (i've got to admit it's getting better)”. No i John zaśpiewał i piosenka była w południe gotowa. „To optymistyczna piosenka” - wyjaśnia Paul. 'The angry young man' to był oczywiście John i ja napisałem tam też o nauczycielach ze szkoły. Często wspominaliśmy swoje uczucia złości na belfrów, którzy karali uczniów zbyt mocno, którzy nie rozumieli nas … i o tym wszystkim napisałem w tej piosence. 'I was sitting there doing ,getting better all the time, a John w swoim lakonicznym stylu dodał: ,it couldn't get no worse'. Pomyślałem sobie: oh, to fantastyczne! To jest dokładnie to dlaczego kochałem pisać razem z Johnem. Jego humor, sarkazm, inteligencja! On wstawił ten grecki chórek do „She's Leaving Home”. W piosence użyto mnóstwo niegramatycznych zwrotów („To cudowne prawda?” - Paul) wziętych z piosenek Chucka Berry'ego a nawet Presley'a (ain't never done no wrong).
George Martin

Getting Better” była też pierwszą piosenką, którą grupa nauczyła się od początku i to od razu w studio. Davies wspomina: „Paul zagrał nową piosenkę na pianinie, nucąc la-la-la i czasem śpiewając tekst. Ringo i George zaakceptowali piosenkę. Także George Martin. Podyskutowali nad dźwiękiem , jakich instrumentów użyć. Zaczęli grać używając instrumentów jakie były w studio naokoło nich jak pianino oraz organiczne organy, których zdecydowali użyć w piosence. W czasie kilku godzin śpiewania i rozpracowywania piosenki do chórków nawet dołączyli pozostali „beatlesi”: Neil oraz Mel. John akceptował wszystko i również świetnie się bawił. Dopiero 21 marca zespół zajął się aranżowaniem wokali. Bez Ringa spotkali się w domu Paula i tam pracowali nad partiami wokalnymi. Ringo nie był im do tego potrzebny ale na miejscu znalazł się Ivan Vaughan, szkolny kolega Paula, ten który poznał ze sobą obu liderów zespołu.


Opierając się na wspomnieniach ludzi związanych z Beatlesami – pisząc dzisiaj o „Getting Better” ciągle jestem pełen podziwu dla tych wszystkich biografów zespołu. Powstawanie każdej z piosenek jest tak dokładnie opisywane jak chyba w żadnym innym przypadku. Nagrywanie ścieżek wokalnych do „Getting Better” w wymienianej już książce Huntera Daviesa czy np. Marka Levisohna „The Beatles Recording Sessions” (mam ją!) to opis prawie minuta po minucie co kto robił, gdzie stał, o której Mel wniósł herbatę czy sok pomarańczowy, w której minucie John wyszedł do toalety, dokładny opis wszystkich sesji, ich numery, lista wszystkich ludzi i całej ekipy EMI w studio, miliony innych detali. Fani zespołu na całym świecie – w tym ja – chłoną wszystkie te detale. Zauważyłem teraz, że może zbyt dokładnie się rozpisuję o „Getting Better” i niektórych zanudzam ale zwróćcie tylko uwagę na fakt, że o The Beatles wiemy w zasadzie wszystko. W sieci jest strona, która opisuje dzień po dniu całą karierę Beatlesów. 
Co do sesji „Getting Better” opiszę jeszcze jeden ciekawy fakt. Wszedł do inżynierki Marina gość. Davies opisuje go jako faceta w purpurowej koszulce. Poprosił Martina o przysługę. Nazywał się Norman Smith i był kiedyś inżynierem nagrywania przy The Beatles. Pracował teraz z nowym zespołem i bardzo grzecznie poprosił Martina czy jego chłopcy mogliby trochę przyjrzeć się pracy w studio sławnych Beatlesów. Producent uśmiechnął się zażenowany więc Norman zapytał, że może warto by o to poprosić samego Johna Lennona – osobiście. Martin zaprzeczył, powiedział, że to nie zadziała. Ale jest szansa by on i jego chłopcy popatrzyli na pracę Beatlesów około 11 a on , Martin postara się zrobić coś w tym kierunku. Chłopcami Normana był … zespół Pink Floyd (z Sydem Barettem oczywiście). Pink Floydzi w sumie przyjrzeli się pracy Beatlesom pierwszy i ostatni raz. Pracowali wtedy nad swoim pierwszym albumem : „Piper At The Gates Of Down”. Norman przedstawił ich sobie i muzycy kilka minut porozmawiali, Paul i George dali im nawet kilka rad.

W czasie sesji nad albumem George Martin wyprowadził kiedyś Johna na dach studia by ten zaczerpnął powietrza, gdyż źle się poczuł. Producent nie był jeszcze zorientowany, że wtedy John był pod wpływem LSD. „Na dachu – wspomina martin - John zapatrzył się w niebo i zachłysnął się pięknym gwiaździstym
niebem. Aż jęknął ku memu zaskoczeniu mowiąc - Jezu, czyż to nie fantastyczne? Oczywiście, dla niego musiało ono wyglądać specjalnie, dla mnie w owym czasie oni byli gwiazdami”.
Getting Better” była czwartym numerem na płycie i po cięzkiej i mistycznej „Lucy” była jak łyk świeżego powietrza.



Szczegóły:
  • kompozycja: Lennon & McCartney
  • napisana: 8 marca 1967
  • nagrana: 9,10, 21, 23 marca 1967
  • producent: George Martin, Peter Vince , inżynierowie dźwięku : Geoff Emerick, Richard Lush, Peter Vince, Ken Scott, Malcolm Addey, Ken Townsend
Instrumentaliści:
tamboura
  • Paul - główny głos, gitara basowa, klaskanie w dłonie,  
  • John – gitara rytmiczna, chórki, klaskanie w dłonie,  
  • George – solowa gitara , tamboura, chórki, klaskanie w dłonie, 
  • Ringo – perkusja,klaskanie w dłonie,  
  • George Martin - pianino, elektryczne pianino

 



5."FIXING A HOLE"

Paul dumający o dziurze.

 Piosenka to to zrzucenie pewnych już kajdanów, wiążących muzyków o czym można pisać lub nie i to już spory przejaw ekscentryczności zespołu (Paula, Johna). Wcześniej zbyt daleko nie odchodzili Beatlesi od formuły piosenek miłosnych ( np. „Here, There And Everywhere”), płyta „Revolver” zmieniła już to podejście a „Sierżant” ugruntował. Mogli pisać o wszystkim i jak chcieli nie patrząc czy będą ich opisywać pod kątem stylu, gramatyki czy samego tematu. „Got To Get You Into My Life” to jak przyznał później McCartney piosenka o marihuanie. „Tomorrow Neper Knowi”, „Love You To” to już o wszystkim. Słuchacze zaczęli uważniej analizować każde słowo, zdanie zespołu, który nie był już tylko dostarczycielem pięknych piosenek do tańca ale stał się drogowskazem opisującym życie naokoło. Co Paul miał naprawdę na myśli śpiewając „It really dosen’t master?” (to naprawdę nie ma znaczenia … ).
Plotka głosi, że „Fixing A Hole” jest o heroinie. Czemu nie ? W końcu przez album przewijają się takie zwroty jak I get high” czy  “I’d love to turn you on łącznie z „tajnym kodem” w tytule piosenki o Lucy. Interpretując te zwroty jako pochwała LSD to czemu nie odszyfrować , że getting „fix” jest strzałem heroinowym (heroin shoot). Paul zdystansował się od tego w 1967 w wywiadzie z Alanem Aldridge. Raz opowiadał o dziurze w deskach podłogi, innym razem o dziurach na drodze.
 W książce „Many Years From Now” Paula (i Barry’ego Milesa) Paul znowu przyznaje, że „Fixing A Hole” była o heroinie, o marihuanie dokładnie tak jak w „Got Tp Get You Into My Life”. To jakby oda do leku, narkotyku, który pozwolił wyrywać się z reguł codzienności i dawał mu poczucie wolności do poszukiwań.
Paul: „Fixing a Hole” była o tych wszystkich głupich ludziach, którzy mówią tobie: ‘ nie marz, nie śnij, nie rób tego, nie rób tamtego’. Wydawało mi się to wszystko takie beznadziejne i była okazja by to naprawić (fix). Powiedzieć o tym, że robię to co chcę, że mogę pomalować swój pokój na kolory jakie chcę, że będę robił wszystko co uważam, że jest ok., naprawię także dziurę w podłodze, pomyślę o tym co się z nią dzieje. Mieszkałem wtedy w moim domu na Cavendish Avenue i cieszyłem się wolnością.

Beatlesi w sesjach "Sgt. Peppera"


Dom Paula przy Avendish Avenue
Kolejna teoria powstania piosenki to film Elvisa, którego wszyscy czterej byli wielkimi fanami (mimo dość rozczarowującego ich wspólnego w spotkania w Gracelandzie, siedzibie Kinga). Ten film to "We.re Gonna Move" i tam na ekranie padają słowa : Well, there’s a hole in the roof where the rains pours in.”
John krótko skomentował tą piosenkę w 1980 : "To Paul, znowu... dobry teskt". 
Po raz kolejny do napisania tej piosenki przyznaje się Mel Evans, stary przyjaciel zespołu, ich road-manager i kumpel od wszystkiego.Krótko przed swoją śmiercią w 1976 opowiada, że mieszkał w owym czasie kilka miesięcy u Paula. Paul miał tam na samej górze taki mały music-room z kolorowym pianinem w środku. Tam wspólnie napisali obaj "Sierżanta Peppera" w tym "Fixing A Hole".Dlaczego nie znalazło się przy tej piosence jego nazwisko napisałem w poprzednich postach.
Mal Evans
Zabawną  anegdotę o nagrywaniu tej piosenki wspomina Paul.  Ma progu jego domu pojawił się facet, który powiedział, że jest ...Jezusem. Oooops, pomyśłał Paul, nie wygląda na Jezusa ale jak wspomina, nie chciał być tym, który odprawi syna Bożego z kwitkiem gdy okaże się, że to naprawdę Jezus. Paul poczęstował go herbatą, trochę pogadali i na koniec Paul powiedział, że musi jechać  do studia nagrywać i jeśli Jezus będzie tam cicho to go weźmie ze sobą. Jezus obiecał i w studio cichutko siedział w rogu gdy Beatlesi  nagrywali "Fixing A Hole".  To było ostatni raz gdy widzieli Jezusa Chrystusa.
Nagrywanie szło bardzo szybko. George Martin wspomina, że Paul dokładnie wiedział jak ma wyglądać cała piosenka i została ona nagrana najszybciej ze wszystkich 13 ścieżek albumu. Różnie wspominają ludzie będący w studio kto na jakim instrumencie grał. Neil Aspinall wspomina, że to Paul grał na haprishcordzie a John na basie, Richard Lush, że było inaczej jak opisie na dole.

George Martin oraz Geoff Emerick w studio EMI
 Szczegóły:
haprsichord
  • kompozycja: Lennon & McCartney
  • napisana: styczeń 1967
  • nagrana: 9 i 21 luty 1967
  • producent: George Martin, , inżynierowie dźwięku : Geoff Emerick, Richard Lush, Adrian Ibbetson
  • Instrumentaliści: Paul - główny głos, gitara basowa, John –chórki, marakasy,  George – solowa, chórki, Ringo – perkusja, George Martin – haprsichord (instrument klawiszowy)
 
    6. "SHE'S LEAVING HOME"
Paul: ' George Martin miał pomysł by zastosować tutaj kwartet smyczkowy ale mnie się to nie podobało. Ale przekonywał dalej: naprawdę mam przeczucie, że tutaj to zadział, słyszę to. Ja na to: Oh, kwartet smyczkowy, to takie klasyczne, niespecjalnie mnie to interesuje...' Wcześniej to zadziałało przy „Yesterday” oraz barokowym „Eleanor Rigby”. Martin nie pomylił się, przekonał Paula i ponownie podobna aranżacja unieśmiertelniła kolejny song zespołu.

1967 to rok power-people, dzieci kwiatów, popularności na cały świat San Francisco, całej Kalifornii i rok tysięcy ucieczek, zniknięć z domu nastolatków szukających swego szczęścia w innym stylu życia. Jedną z takich osób była nastolatka Melanie Coe, córka Johna i Elsie Coe ze Stamford Hill w Londynie. 27 lutego 1967 „Daily Mail” zamieścił duży artykuł o jej ucieczce podając fakty, że dziewczyna zostawiła samochód i zniknęła, zostawiła nie tylko swego Austina 1100 otwartego ale także całą swoją garderobę pełną ciuchów zabierając tylko to co miała na sobie. Jej ojciec łkał,że nie potrafi sobie wyobrazić dlaczego ona uciekła, że miała wszystko… (“I cannot imagine why she should run away. She has everything here…even her fur coat)”. Paul wspomina: „Przeczytaliśmy historię w gazecie o dziewczynie, która pozostawiła dom , uciekła i nie znaleziono jej. Takich zdarzeń w tym czasie było mnóstwo.(„Many Years From Now”) „...To wystarczyło dla nas by o tym napisać. Zacząłem więc pisać tekst. Gdy pokazałem to wszystko Johnowi on dodał ten grecki chór, piękną rzecz w całej strukturze tej piosenki. … Partię rodziców: 'We gave her most of our lives, we gave her everything money could buy' Pozmienialiśmy trochę tonację, akordy, melodię. Wszystko zadziało świetnie.” John : „Paul miał główny temat na piosenkę, bazę, ale wszystkie linie jak 'We sacrficed most of our life … ge gave her ….” to były teksty jakimi do mnie się zawsze zwracała Mimi, to było łatwe do napisania”. Paul się zgadza, że te wszystkie teksty i melodie śpiewane jako rodzice to pomysł Johna. Martin dodaje, że sporo tutaj wkładu Johna mimo że cały pomysł na piosenkę to Paul i oczywiście Paul podaje, że to pzrede wszystkim jego piosenka z niewielką pomocą Johna (uwielbiam czytac o tym jak po latach wychodzą pewne nieścisłości pomiędzy wspomnieniami Lennona i McCartney'a co do ich wkładu w poszczególne piosenki – RK). Melanie Coe z czasem dowiedziała się, że jej historia jej zainspirowała słynny zespół do napisania tej piosenki. I jak to bywa w takich sytuacjach … co zrobiła ? Napisała książkę (parafrazując tytuł z innej słynnej piosenki zespołu) „A Hard Day's Write”. Napisała w niej jak wiele szczegółów z tekstu piosenki odnosiło się naprawdę do niej i jak pierwszy raz ją usłyszała to pomyślała, że to mogłaby być piosenka o kimś takim jak ona ale nie marzyła o tym, że tak było naprawdę. Dodatkową ciekawostką w tej całej historii, że zachowały się zdjęcia z 1963 roku, na których młoda Melanie podczas programu w brytyjskiej telewizji w programie „Ready Steady Go” odbiera nagrodę z rąk Paul jak zwyciężczynie konkursu programu. Paul wręcza jej album i jak wspomina w książce była to najwspanialsza rzecz jaka się mogła przytrafić młodej nastoletniej dziewczynce.
Paul i Melanie Coe w 1963

6."She's Leaving Home"

Melanie Coe
Paul z czasem się zgodził na pomysł nagrania piosenki w aranżacji na instrumenty smyczkowe. Ale w swojej książce „All You Nedd Is Ears” George Martin wspomina, że wtedy Paul bardzo go zranił. Najmocniej jak tylko mógł. Martin: „ W owym czasie wciąż nagrywałem także innych artystów. Któregoś dnia zadzwonił do mnie Paul i powiedział : Mam piosenkę i chciałbym byś popracował ze mną nad nią. Czy możesz jutro popołudniu? Chcę byśmy zrobili ją szybko. Zamówimy orkiestrę a ty napiszesz partyturę'. „Nie mogę jutro Paul, nagrywam Cillę (Black) o 14.30'. 'Przestań, przyjdź o 14.00”, 'Nie mogę Paul, mam sesję nagraniową'. 'All right' powiedział i zakończył konwersację. Później odkryłem, że zwrócił się z tym do Neila Aspinalla, żeby ten znalazł w moje miejsce kogoś innego. Znależli do napisania partytury na pojedyncze instrumenty, był to Mike Leander. Paul następnego dnia – głęboko mnie tym raniąc – przedstawił mi go i powiedział: 'Mam partyturę, możemy teraz nagrywać' . Nagrałem to, kilka interpretacji ale wciąż mnie to bolało. Myślałem sobie: Paul, mogłeś poczekać wszystko co mogłem dawałem z siebie dla The Beatles. Paul pewnie myślał, że to nie było takie drażliwe dla mnie, ale było. To była jedyna partytura zrobiona przez kogoś innego niż przeze mnie w czasie mojego całego czasu z The Beatles”.
Neil Aspinall
George Martin
Mike Leander wcześniej zaaranżował wersję „Yesterday” dla Marianne Faithfull. Paul wspomina to tak, że wkurzył się odmową George'a. Przez ten czas pracy z nimi powinien mieć czas przede wszystkim dla nich. „Pieprzyć to! Ale prawdopodobnie moje oczekiwania wobec niego były zbyt wygórowane,podobno był tym zraniony, cóż...”.
Nagrywanie wokali było tylko z dwoma Beatlesami. Siedzili w przyciemnionym studio naprzeciwko siebie na wysokich stołkach. Wspomina Geoff Emerick: „Głosy Johna i Paula były tak rożne ale tutaj brzmiały razem tak perfekcyjnie, patrzyli sobie w oczy. Paul oczywiście doprowadzał Johna do pasji gdy powtarzali i znowu i znowu, z góry inżynierki dostrzegałem subtelne różnice kontrast pomiędzy głosami ...no i wersjami. Wszystkie były świetne”

George Martin i Paul
Sheila Bromberg grająca w tym utworze na harfie wspomina : „ Paul czepiał się detalu, że nie słyszy echa harfy, że zadecydował o tym George Martin niż Mike Leander. Ja jednakże nie słyszałam aby Paul sugerował kiedykolwiek, że chce taki efekt”. Perfekcjonista Paul po raz kolejny. Piosenka została zmiksowana z dwóch najlepszych wersji ale oszczędze tutaj wymieniania detali bo i to wiadomo jest jaki fragment skasowano, co wyciszono, co wycięto i wklejono, dokładnie w której sekundzie obu wersji. Znamy tez fakt, że wersja w stereo jest ma lekko zwolniony głos Paula i podobno stało się tak bez wiedzy muzyka.
John i Martin
Podczas gdy „Eleanor Rigby” dla Paula wygrała Grammy w 1966 roku za najlepszy męski wokal. „Yesterday” zaś do dzisiaj ma ponad 2500 nagranych wersji i stała się najbardziej „coverowanym” songiem w historii to z trzech piosenek zespołu o orkiestrowej, klasycznej aranżacji „She's Leaving Home” niestety spotkała się z najmniejszym zainteresowaniem. Zanim album został wydany Paul poleciał do Los Angeles pokazać kilka nowych ścieżek z płyty liderowi Beach Boys – Brianowi Wilsonowi. Paul zagrał „She's Leaving Home” na pianinie dla Briana i jego żony. „Obydwoje się popłakaliśmy, to było piękne” - podsumował słynny Beach Boy.
Dzisiaj wielu krytyków uważa ta piosenkę za jedną z najbardziej dojrzałych w całej karierze zespołu.





Szczegóły:
  •  kompozycja: Lennon & McCartney 
  •  napisana: marzec 1967
  •  nagrana: 17 i 20 marca 1967
  •  producent: George Martin, Peter Vince ,
  •  inżynierowie dźwięku : Geoff Emerick, Richard Lush, Ken Scott
Instrumentaliści:
  • Paul - główny głos  
  • John - główny głos
  • oraz Erich Gruenberg – główne skrzypce, Derek Jacobi – skrzypce, Trevor Williams – skrzypce, Jose Luis Garcia – skrzypce, John Underwood – smyczki, Stephen Shingles – smyczki, Dennis Vigay - wiolonczela, Alan Dalziel – wiolonczela, Gordon Pearce - kontrabas, Sheila Bromberg - harfa


 
7. "BEING FOR THE BENEFIT
 OF MR. KITE"


John złapał pomysł na piosenkę o Mr. Kite podczas gdy kręcenia w Sevenoaks w Kent – wspomina George Harrison o filmowaniu ich promo clipu 'Strawberry Fields Forever' 31 stycznia 1967 roku. „Mieliśmy przerwę na lunch i poszliśmy do antykwariatu w drodze do restauracji. I John to wtedy zauważył, mały plakat prawie z całym tekstem (dla piosenki ).Myślę, że wtedy już zaczął ją pisać”.
John wyjaśniał w 1967 roku podczas wywiadu: „ To wszystko wzięło się ze starego plakatu - staroświeckiego – reklamującego cyrk gdzieś z 1800's , który kupiłem w antykwariacie. Kręciliśmy dla TV kawałek do „Strawberry Fields Forever” Na tym plakacie było zaproszenie na show z Mr. Kite'm”
Ten! plakat


Innym razem dodaje: „ Napisałem to jako czysty tekst do piosenki. Musiałem napisać to ponieważ czas naglił i musiałem szybko coś napisać w przeciwnym razie nie byłoby mnie na albumie. Więc tak 'trzasnąłem' kilka piosenek w tym ' A Day In The Liife' oraz 'Mr Kite'a”. W swoim ostatnim przed śmiercią wywiadzie dla Playboy'a (zdobyłem go w wersji niemieckiej, pomagała mi tłumaczyć go moja przyjaciółka Jola Król, nauczycielka niemieckiego na studiach – RK) John mówi: „ to taka kosmiczna piosenka, przepiękna, czysta, prosta, jak obraz, jak czyste farby”.
George Martin : „John wiedział wszystko o nastroju piosenki, o kolorach itd. ale nigdy nie specyfikował ani nie sugerował jakich użyć instrumentów czy tonacji. Ja musiałem to zrobić. John tylko zasugerował, że chce by cała piosenka była nagrana w takiej cyrkowej atmosferze...i to była cała jego podpowiedź co do obrazu piosenki. … Często John mawiał, że chce takiego a nie innego brzmienia piosenki w taki sposób jakby mówił, że chce pomarańcza , chciał całego cyrku w piosence, chciał by czuć było zapach, smród, hałas, całą ta atmosferę... ”. I była taka atmosfera, przede wszystkim stworzona dzięki specjalnej grze Ringa na perkusji. Wszystkie inne instrumenty musiały się dopasować do wspaniale śpiewającego Johna.
John pokazuje plakat z Mr. Kite

Istnieje ogromna ilość dokładnych wspomnień wszystkich osób biorących udział w nagraniu, od samych Beatlesów po wszystkich inżynierów nagrywających wszystko co się działo w studio. Irytację Johna w czasie nagrywania i jej opis pominę. Wiemy wszakże wszyscy, że John potrafił być ogromnie upierdliwy i złośliwy.
Muszę tutaj przyznać, że wiele lat niespecjalnie przepadałem za tą piosenką podobnie jak nie lubiłem jedynej na tej płycie kompozycji Harrisona, następującej po „Mr. Kite”. Wielokrotne przesłuchiwanie ich w najnowszej wersji albumu, cyfrowym remasteringu pomogło. Obie te piosenki to nie przeboiki do zanucenia, podśpiewywania w samochodzie, to kolaże barw. Barw całej tęczy!



Szczegóły:
  • Kompozycja: Lennon & McCartney
  • napisana: luty '1967
  • nagrana: 17, 20 luty, 28,29,31 marzec
  • producent: George Martin
  • inżynierowie: Geoff Emerick, Richard Lush



Instrumentaliści:
  • John – główny głos, organy Hammonda
  • Paul – gitary: basowa, solowa, chórki
  • George – marakasy, harmonijka basowa, chórki
  • Ringo – perkusja, harmonijka
  • George Martin – organy, harmonium, pianino, glockenspiel
  • Mal Evans – harmonijka
  • Neil Aspinall - harmonijka
    8."WITHIN YOU WITHOUT YOU"
    The Beatles i Maharishi '67

George, który w niewielkim stopniu był zainteresowany pracą nad „Sgt. Pepper's” (zresztą z winy Paula, który prócz siebie angażował w projekt szczególnie Johna, nikogo więcej – jak wiemy Ringo w czasie sesji nad tym albumem nauczył się grać w szachy) napisał tą piosenkę tylko po to by być na albumie. Przy okazji stał się drugim Beatlesem (pierwszym był Paul z „Yesterday”), który nagrał piosenkę firmowaną przez zespół ale nagraną bez jego pozostałych trzech członków, „Within You Without You” jest drugą piosenką Harrisona, zainspirowaną kulturą hinduską i ich klasyczną muzyka (pierwszą była „Love You To” z albumu „Revolver”).
George oraz John w Bangor w 67 u Maharishiego
Beatles napisał ją w domu ich wieloletniego (poznanego w Hamburgu) przyjaciela Klausa Voormana („Rozmawialismy o przestrzeni pomiędzy ludźmi, dystansie, o ludziach, którzy chowają się za ścianą iluzji i nigdy nie poznają prawdy”).
George z sitar



 George Harrison: "Wróciłem z Indii, w których totalnie się zakochałem i w jej ludowej muzyce. Przywiozłem  stamtąd  mnóstwo instrumentów. Napisałem tą pieśń w domu Voormana w Hampstead. Ona pojawiła się gdy grałem na harmonium z pedałem... Spędzałem sporo czasu z Ravi Shankarem ucząc się wciąż jak trzymać sitar, jak grać, jak stroić. 'Within You Without You' napisałem na bazie kawałka Raviego, który nagrywał dla All-India Radio. To był bardzo długi kawałek, gdzieś około 30 czy 40 minut i był napisany różnie w różnych partiach. Napisałem jego mini wersję  używając podobnego brzmienia jakie odkryłem w pieśni Raviego. Nagrałem go w trzech segmentach, które później razem zmiksowałem".
John Lennon – zawsze skory do pozytywnego opiniowania piosenek George'a i Ringa, rożnie bywało z dziełami Paula - określił „Within You Without You” jako jedną z najlepszych piosenek młodszego przyjaciela. 
Anonimowi hinduscy muzycy, którzy wzięli udział w nagraniu rekrutowali się z Asian Music Circle z Finchley w północnym Londynie.


Klaus Voorman i George Harrison

Szczegóły:
kompozycja: Harrison
napisana: 1967
nagrana: 15, 22 marca , 3, 4 kwietnia , 1967
producent: George Martin, Peter Vince , inżynierowie dźwięku : Geoff Emerick, Richard Lush,
Instrumentaliści:
  • George - wokal, tambura, sitar, akustyczna gitara
  • Neil Aspinall – tambura
  • Reginald Kilbey, Allen Ford, Peter Beavan – wiolonczele
  • Paul Scherman, Ralph Elman, David Wolfstahl, Erich Gruenberg, Alan Loveday, Julien Gaillard, Jack Rothstein, Jack Greene - skrzypce
  • nieznani hinduscy muzycy - swarmandal, dilruba, tabla, tambura
The Beatles oraz Neil Aspinall - na górze po prawej, oddany przyjaciel (zespołu od zawsze).

9."WHEN I'M 64"



Pisałem już o tej piosence, odsyłam pod adres :When i'm 64 - The Beatles - do know ...
Dodatkowo parę informacji. Dojrzała piosenka a napisana przez młodego Paula w czasach gdy grali jeszcze w Cavern. Lennon dystansował się zawsze od tej piosenki, po prostu nigdy nie myślał wtedy o dojrzałości, zaczął o niej marzyć gdy urodził się Sean i oboje z Yoko przekomarzali się, że starość spędzą gdzieś w domku nad morzem wyczekując kartek pocztowych od Seana. Cóż, dzisiaj John byłby ogromnym fanem Internetu, to na pewno.
Paul: „Kiedy napisałem 'When I'm 64' to sądziłem, że napisałem piosenkę dla Sinatry. Były w owym czasie inne płyty, inna muzyka niż rock and roll a także ważna dla mnie”. Grywał ją w Cavern na pisaninie w czasie przerw. 

Piosenkę nagrano jeszcze w 1966 pod przyszły album, w zasadzie wiedzieli tylko, że taki w następnym roku powstanie ale Paul jeszcze nie wpadł na pomysł o Sierżancie Pieprzu. Producent George Martin pamięta, że Paul narzekał na swój głos i chciał go na taśmie zmienić na … jeszcze młodszy. Trudno naprawdę powiedzieć czyim pomysłem była aranżacja na klarnety. Beatlesi byłi zawsze nastawieni by cały czas wzbogacać brzmienie, urozmaicać, dodawać wciąż nowe instrumenty. Gdy mogli już przebierać nie tylko wnich ale i muzykach, orkiestrach, bandach nieoceniony i znakomicie wykształcony muzycznie Martin spełnał ich zachcianki ale najczęściej to on podsuwał pomysły na taki a nie inny kształt piosenki. Niedawno podpisując fotkę zespołu gdzie cała czwórka stała z Neilem Aspinallem chciałem podpisać Neila jako piątego Beatlesa. Ale wstrzymałem się. Piątym Beatlesem zawsze chciał być ich manager Brian Epstein i chyba to określenie najbardziej pasuje do niego. John : „Bez Briana nie byłoby niczego, może i gralibyśmy gdzieś ale pewnie nie na taką skalę... „ Wkład muzyczny George'a Martina pozwala sugerować, że może genialny producent zasługuje bardziej na taki epitet. Szósty Beatles ? Genialne melodie, piosenki zespołu nie były z pewnością takimi dziełami gdyby nie stała „obecność” w każdej z nich Martina. Ale idziemy dalej … Od zawsze zespół, czwórka chłopaków mogli liczyć na dwóch ludzi. Byli ich kierowcami, bagażowymi, załatwiali noclegi, na początku byli nich technicznymi, road managerami, biegali im do sklepów po kanapki. Gdy Beatlesi stali się wielcy Epstein zatrudniał już do wszystkiego zawodowców ale dwójka przyjaciół zespołu była cały czas przy nich. To Neil Aspinall i Mal Evans. Siódmy i ósmy Beatles ? Z całej ósemki żyje jeszcze Paul i Ringo. Obaj przekroczyli wiek 64 lat i Paul z pewnością przeżył wszystko to co opisał w piosence z Lindą. Cóż, jego wnukowie nie mają na imiona Vera Chuck i Dave ale miłość Lindy i Paula wyglądała naprawdę tak sielankowo jak w piosence.

John , Brian Epstein, Paul, '67

Piosenka o mało włos ukazałaby się na stronie B singla „Strawberry Fields Forever” lub „Penny Lane” jako strona A. Mimo wszystko dobrze, że tak się nie stało (oficjalnie), zespół wypuścił chyba najlepszego singla z dwiema stronami A, właśnie wyżej wymienione piosenki. Dwa hymny psychodelii i hippiesi i cała generacja flower-power zakochała się w tych dwóch utworach ale prawdziwa biblia tego okresu miała się ukazać 1 czerwca 1967 roku a nim właśnie ten uroczy staromodnie brzmiący - omawiany dzisiaj - kawałek. Niektórzy krytycy kręcili głowami nad nim, nie tyle nad sama piosenką ale nad tym, że nie pasowała ona do całego albumu. Inni bronili tezy, album to fikcyjny koncert, występ Orkiestry Klubu Samotnych Serc Sierżanta Peppera.Skoro zaprosił on do występu Billy Shearsa, to mógł i zagrać dla publiczności taki właśnie miły numer, jako pewien odpoczynek po ciężkim „hinduskim” numerze „Within You Without You”



Szczegóły:
  • kompozycja: Lennon & McCartney
  • napisana: Cavern Days a więc ok 1958-1960
  • nagrana: 6, 8,20, 21 grudzień 1966
  • producent: George Martin, inżynierowie dźwięku : Geoff Emerick,

Instrumentaliści:
  • Paul - główny głos, chórki, gitara basowa, pianino
  • John - - solowa gitara , chórki
  • George - gitara doubling bass, chórki ( grał, w poprzednim poście o tej piosence wspomniałem, że tylko śpiewał chórki)
  • Ringo – perkusja
  • Robert Burns, Frank Reidy, Henry MacKenzie – klarnety
Mr. Lennon oraz Mr. McCartney - obaj daleko przed 64 ('1967)




9."LOVELY RITA"

Meta Davis
Początkowo miał to być utwór satyryczny, wykpiwający Ritę, parkingową, która "ośmieliła" się dać mandat Paulowi ale z czasem Paul postanowił "być miłym" dla Mety Davis - owej słynnej do dzisiaj Ricie (meter maid). Paul: "Zwrot  'meter maid' brzmi bardziej po amerykańsku i bardziej seksownie niż traffic warden (funkcjonariusz drogówki)... Zmieniłem to trochę bo ona naprawdę wyglądała trochę jak żołnierz". Sama Meta Davis wspomina to tak: " Czas na liczniku upłynął a jego samochód wciąż stał zaparkowany. Musiałam wystawić mandat, w tym czasie to było ok. 10 szylingów i założyłam go na przednią szybę gdy właśnie nadszedł Paul i zdjął go. Odczytał go i mój podpis, który był pełny  gdyż w była także jeszcze jedna M. Davis w naszym oddziale. Odchodząc odwrócił się i powiedział: Oh, Twoje imie to naprawdę Meta ? Potwierdziłam, pogadaliśmy przez chwilę i on na koniec powiedział, że to byłoby dobre imię do piosenki i czy nie będę miała nic przeciwko jeśli go użyje i to wszystko". Paul pobawił się trochę słowami w stylu Johna. Zmienił dziewczynie imię na Rita bo rymowało się z Meta czytane tak samo jak Meter (pomiarowa: meter maid)

W tyle w tym czasie - początek '67 - jedyna miłość Paula -  MARTHA

Na albumie znalazło się ósme podejście do piosenki, którą Paul zaakceptował i do której dogrął swoją partię basu. Wszyscy czterej hałasowali, grali na grzebieniach i robili jakby uliczny zgiełk w czym wszyscy się bawili. Wróciła dobra atmosfera i znowu czuli się zespołem. Na drugi dzień Paul nagrał swój wokal i uznawana za najprostszą na albumie piosenka była gotowa.

Szczegóły:
  • kompozycja: Lennon & McCartney
  • napisana: Cavern Days a więc ok 1958-1960
  • nagrana: 23, 24 luty; 7, 21 marca 1967
  • producent: George Martin, inżynierowie dźwięku : Geoff Emerick,

Instrumentaliści:
  • Paul - główny głos, chórki, gitara basowa, pianino, "hałas"
  • John - akustyczna gitara, chórki, "hałas"
  • George - gitara slide, solowa, chórki ,"hałas"
  • Ringo – perkusja,"hałas"
  • George Martin -  fortepian
   
'1967 Beatlesi w czasie nagrywania "All You Need Is Love"

11."GOOD MORNING GOOD MORNING"

Piosenka, do której napisania zainspirowały reklamy płatków kukurydzianych Kelloga. Jingiel ten to:

Good morning, good morning
The best to you each morning.
Sunshine breakfast, Kellogg's Corn Flakes
Crisp and full of fun.


 Paul: "John czuł się uwięziony mieszkając na przedmieściach i pojawiającymi się problemami w małżeństwie z Cynthią. Opowiada w piosence o swoim nudnym życiu, oglądał telewizyjną papkę (nothing to do, meet the wife) i myślę, że u niego zaczęły wtedy bić już dzwony alarmowe" ("Many Years From Now " - Barry Miles).

 John i Cynthia  rzeczywiście coraz bardziej oddalali się od siebie. Wyrzuceni poza życie londyńskiej bohemy muzyk ćpał, oglądał telewizję, spał, robił wszystko byle tylko nie zajmować sie domem, żoną, synem a nawet muzyką.





Hałas z odgłosami zwierząt  jak wspomina Geoff Emerick został wzięty za archiwum dźwięków studia Abbey Road. John chciał więcej zwariowanych efektów dźwiękowych ale na szczęście nie wszystkie tutaj jego pomysły zostały wzięte pod uwagę.
John chyba specjalnie nie był dumny z tej piosenki. Wspominając zawsze swók wkład w album wymieniał zawsze "A Day In The Life" , "Lucy" oraz "Mr. Kite'a" i nie chodzi tutaj o to, że bardziej cenił te trzy piosenki ale często jego wypowiedzi sprawiały wrażenie, jakby zupełnie nie pamiętał o tej piosence, bo nawet w żaden negatywny sposób także się do niej nie odnosił. Jakby zapomniał, że tam była.


Paul coraz częściej zabierał koledze partie gitary solowej


Szczegóły:
kompozycja: Harrison
napisana: 1967
nagrana: 8, 16 luty; 13, 28, 29 marzec 1967
producent: George Martin, inżynierowie dźwięku : Geoff Emerick
Instrumentaliści:
  • John – główny głos, gitara rytmiczna, chórki, 
  • Paul - gitara basowa, gitara solowa , chórki,
  • George – solowa gitara ,   chórki,
  • Ringo – perkusja, tamburyna
  • Barrie Cameron, David Glyde, Alan Holmes: Barrie Cameron, David Glyde, Alan Holmes: saksofony
    John Lee, muzyk nieznany: trąbki
    Tom (brak innych danych):francuski róg,


12."SGT. PEPPER'S LONELY HEARTS
 CLUB BAND (REPRISE)"


Beatlesi na planie clipu "Strawberry Fields Forever" (początek '67)


 Dzisiaj po raz   przedostatni - 12 piosenka z albumu. Repryza tytułu.


Neil Aspinall: "Powiedziałem do Paula: 'dlaczego nie damy Sierżanta Peppera na zamknięcie (compère) albumu.  Pojawia się na początku show, zapowiada orkiestrę, powinien też zamykać całe przedstawienie. Trochę później Paul opowiedział o tym pomyśle Johnowi, ten przyszedł do mnie i powiedział: 'nikt nie lubi mądrali Neil'. Teraz wiedziałem, że Johnowi ten pomysł się spodobał i że zostanie on wykorzystany na albumie."


To najbardziej rockowy numer na płycie, nagrany w szybszej tonacji niż początkowy song i jedyny na albumie , w którym śpiewają wszyscy czterej Beatlesi a więc i Ringo.


12. "Sgt.Pepper's Lonely Hearts Club Band (reprise)"




Piosenkę otwiera liczenie Paula : 1-2-3-4 , Johna słychać zamykające "byeee". Słuchacz pozostaje w rytmicznym rock and rollu, który bardzo szybko się kończy przechodząc w bajeczne, magiczne "A Day In The Life". Przedostatnia piosenka to także jakby dar Paula dla zespołu, by wszyscy mogli znowu się poczuć zespołem, czwórką muzyków, przyjaciół. George i John zagrali na identycznych bliźniaczych gitarach Casino, Paul na swoim  słynnym Rickenbackerze 400IS.





 Szczegóły:
  • kompozycja: Lennon & McCartney
  • nagrana: 1 stycznia 1967
  • producent: George Martin, inżynierowie dźwięku : Geoff Emerick,

Instrumentaliści:
Paul i Rickenbacker 400IS
  • Paul - wokal, gitara basowa,
  • John - wokal, rytmiczna gitara,
  • George - wokal, solowa gitara,
  • Ringo – perkusja, tamburyna, marakasy
  • George Martin - organy


ORKIESTRA KLUBU SAMOTNYCH SERCA SIERŻANTA PIEPRZA (PAULA?)


13."A DAY IN THE LIFE"

Ponownie post o moim numerze 1 Wszechczasów - odsyłam do linku Nr 1 - SINGLE. W czasie gdy pisałem posty singlowe w sumie nie starałem się pisac o samej piosence a bardziej o jej znaczeniu dla mnie. Dzisiaj więc trochę więcej.
Nie tylko dla mnie  utwór "A Day In The Life" to absolutny szczyt twórzczości zespołu, na pewno do 1967 roku. Utwór połączył Martin z dwóch kompozycji - początkowej i ostatniej Johna oraz środkowej Paula. Nie będę odkrywczy, że oczywiście część Johna to ta magia utworu, część Paula, cześć orkiestrowa, połączenie obu części, finalne zakończenie to partie, które dodały dramaturgii utworowi i uczyniły z niego tym czym jest ale były to jednak dodatki do dania głównego czyli piosenki Johna. Zainspirowana ona została przez dwa niezależne od siebie wydarzenia, o których przeczytał w gazecie "Daily Mail". Pierwszym była śmierć dziedziczki fortuny Guinessów, drugim zaś idiotyczny raport (John nie mógł opuścić takich rzeczy w czasie lektury) o stanie dróg w Blacburn (Lancashire), gdzie doliczono się 4 tysięcy dziur.

rękopis piosenki Johna

W miejscu gdzie części się łączą znalazła się 24 taktowa dziura. Paul zasugerował Martinowi, że jej idealnym wypełnieniem byłoby orkiestrowe crescendo ( w końcu płytę otwiera strojenie instrumentów przez orkiestrę Sierżanta Peppera) czy też jak to określił John: dźwięk, który powstaje z niczego i narasta w nieskończoność. Wynajęto 40 muzyków, członków londyńskich orkiestr, filharmonicznej i symfonicznej, którym kazano grać bez pomocy nut (z tego wydarzenia pochodzi clip do piosenki gdzie bardzo wyeksponował się Paul jako dyrygent całego przedsięwzięcia). Martin podał muzykom wysokość skrajnych dźwięków i pozwolił na dowolność w graniu. Utwór zamyka potężny akord fortepianu. 


13. "A Day In The Life"



Gdy już postanowiono, że zostaną połączone w jeden dwa fragmenty muzyczne – Johna i jego podstawowy motyw oraz środkowy Paula – rozpoczęła się praca na całością. John utrzymuje, że wers „I'd Love To Turn Yon On” (chciałbym byś w to wszedł, chciałbym Cię nawrócić na …. ) jest oczywiście jego autorstwa jak całe trzy pierwsze zwrotki i ostatnia. To prawda ale fakt, że zostały one na płycie to już zasługa Paula. McCartney był zawsze tym grzecznym odpowiedzialnym dobrze ułożonym Beatlesem trzymającym palec na pulsie dobrego zachowania pozostałej trójki. Tutaj gdy John w czasie prób często rezygnował z odśpiewania tego fragmentu wiedząc, że będzie to jawne namawianie do zabaw z narkotykami Paul wsparł kolegę i w czasie którejś sesji powiedział: ok, let's do it. (zróbmy to). Stało się tak jak się tego obawiał John. BBC zabroniło emisji tego utworu, podobnie zresztą jak „Lucy in the Sky with Diamond” (podejrzewając muzyków o reklamowanie LSD). W niczym to oczywiście nie przeszkodziło płycie a wprost przeciwnie.

"A Day In The Life" -studio, John z Cynthią.

Szczegóły:
  • kompozycja: Lennon & McCartney
  • nagrana:19, 20 styczeń, 3,10,22 1967
  • producent: George Martin, inżynierowie dźwięku : Geoff Emerick,



Instrumentaliści:

  • John - wokal,gitara akustyczna, pianino
  • Paul - wokal,  gitara basowa, pianino
  • George - marakasy
  • Ringo – perkusja, bębny (bongosy),
  • George Martin - harmonium,
  • Mal Evans -  pianino, chórki
  • muzycy z londyńskich orkiestr
 

*** Music blog *** Muzyczny blog *** Mój Top Wszechczasów ***  
 ***TOP Best Songs - ever ***
                    BEST ALBUMS - EVER,  BEST SONG - EVER
__________________

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz