Albumy: nr 36

DEPECHE MODE - "Violator"
1990

             Moim ulubionym nagraniem DM jest "Never Let Me Down Again". Długi czas - nawet jako fan new romantic i synth popu - ignorowałem ten zespół. Owszem, dostrzegałem urok niektórych ich wydawnictw singlowych, podobała mi się nawet płyta "Black Celebration" ale od płyty "Violator" stałem się już ich gorącym fanem, dostrzegając zjawisko - trwające zresztą do dzisiaj - kultu, jakim jest otaczany ten zespół. Na omawianym albumie jest kilka ich wciąż największych przebojów (linki), ciekawy sposób  ukrycia dwóch piosenek, głos charyzmatycznego wokalisty brzmi jak nigdy dotąd, pojawiają się coraz częściej gitary, ignorowane we wcześniejszych wydawnictwach. Do dzisiaj jest to najlepiej sprzedany album Depeszów. Wciąż jeszcze jako kwartet, wciąż  kompozytorem całości materiału muzycznego jest Martin Gore. Nadal bardzo udane videoclipy do singlowych piosenek.


Kultowa kapela
    "World in My Eyes"
    "Sweetest Perfection"
    "Personal Jesus"
    "Halo"
    "Waiting for the Night"
    "Enjoy the Silence"
    "Interlude #2 – Crucified"
    "Policy of Truth"
    "Blue Dress"
    "Interlude #3"
    "Clean"

Enjoy The Silence - live
Personal Jesus - clip
Policy Of Truth
World In My Eyes

  
Początki kariery i ...zero tatuaży Gahana.





Od albumu "Violator" polubiłem go.

1 komentarz:

  1. Fakt, cudna płyta od pierwszej do ostatniej minuty. Wszystko tu jest genialne ale ja mam do nich słabość, genralnie jedynie ostatnie trzy płyty mnie nie kręca a tak to kult absolutny. Każdy kawałek niby nie rockowy a tak zaaranżowany jak rockowy killer, nie brakuje mi tam gitar, zresztą obecnie każdy prawie zespół rockowy przyznaje się do inspiracji depechami. I szata graficzna ich taka spójna.

    OdpowiedzUsuń