Albumy nr 84

U2 - "Joshua Tree"
1987

Album, od którego tak naprawdę zaczęło się szaleństwo na punkcie zespołu na całym świecie. Zespół już był gigantem rocka ale podbijając rynek amerykański tym bardzo religijnym albumem dał początek U2-manii no i po raz pierwszy miano zespołu nr 1 na świecie.Dla mnie wyjątkowo piękny album z moimi ulubionymi nr 3 i nr 2 na płycie, Bono niejako trochę jako kaznodzieja, basista Adam Clayton romansując z Naomi Cambell - top modelką niejako zmiękczył obraz pozostałych członków zespołu jako bardzo ortodoksyjnych, konserwatystów religijnych. Nie będę przytaczał cytatów z biografii U2 o tym okresie, gdzie Bono i spółka wieszali psy na każdym, kto nie żyje w zgodzie z 10-cioma przykazaniami bożymi ale w kondycji fanatyków. Podbne wrażenie wywarł na mnie kiedyś wywiad w początku lat 90-tych w Playboy'u z Melem Gibsonem. Popularny wtedy aktor, będący na topie w podobny sposób moralizował o religgi, antykoncepcji, aborcji, Bogu. Jak wiemy i dzisiaj Gibson ale i Bono złamali te swoje zasady ale to już inna historia. Polubiłem U2 za "Pride", po "Joshua Tree" zespół miał u mnie swój stały kącik sympatii choć dodam tak naprawdę, że nie jestem jakimś U2-fanem. Za to bardzo spodobał mi się Bono i jego pokora gdy po otwierającym z Paulem McCartneyem Live 8  "Sgt. Pepper's..." po zejściu ze sceny ex-Beatlesa powiedział: Dzięki ci Boże za Maccę (tak nazywa sie często sir Paula).


   1. "Where the Streets Have No Name" 5:38
   2. "I Still Haven't Found What I'm Looking For" 4:38
   3. "With or Without You" 4:56
   4. "Bullet the Blue Sky" 4:32
   5. "Running to Stand Still" 4:17
   6. "Red Hill Mining Town" 4:54
   7. "In God's Country" 2:57
   8. "Trip Through Your Wires" 3:32
   9. "One Tree Hill" 5:23
  10. "Exit" 4:13
  11. "Mothers of the Disappeared" 5:11

8 komentarzy:

  1. Wydaje się, że mało znasz członków U2 stwierdzając, że są "ortodoksyjnymi, konserwatystami religijnymi" Żyli zgodnie z wiarą w Boga, bardzo przywiązali się do religii (a raczej wiary bo to różnica) w tamtym okresie co odcisnęło piętno na powyższym albumie. Najbardziej nie mogę zgodzić się z opinią nt "wieszania psów". Posłuchaj proszę wypowiedzi chłopaków z końca lat 80tych proszę, do tego Bono sam cały czas stwierdzał, że wiara (czy też jej brak) to coś bardzo prywatnego i osobistego. Pozdrawiam i prosiłbym o mniej powierzchownych opinii ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ok, sporo dzisiaj odpowiadam więc i tym razem. U2 to nie moja bajka, podkreślam to na blogu wiele razy, choć sporo jednak poświęcam im tutaj miejsca, genialen albumy, przeboje w moim topie 100. Znam za to ich bardzo dobrze, namiętnie czytam biografie muzyczne i na ich temat przeczytałem chyba z 8-10 książek, w tym wspomnienia i samych muzyków jak i ludzi z nimi związanych. Podpisuję się pod każdym słowem jakie zawarłem w opisie albumu. Szanuję także wypowiedź Anonimowego, choć trąci mi tutaj lekko uraza obrażonego fana. Religijność, wiara i to wszystko o czym pisze A jest oczywiście czymś prywatnym i osobistym, Muzycy U2 - przynajmniej dawniej i ich trójka (bez Adama) zachowywali się (lubili się z czasem tak zachowywać)w towarzystwie jak kaznodzieje, bezpośrednie pytania Bono w czasie party do kogoś o to kiedy się ostatnio modlił, uczęszczał do Kościoła itd, krytykowanie publiczne innych za inny styl życie, za ...no dobrze i tak dalej, i tak dalej. Nie będę tutaj bronił ani swego stanowiska dalej ani specjalnie atakował tego zespołu, proszę też nie być nigdy zacietrzewionym w spojrzeniu na swych idoli, ja z bólem serca ale przyjmuję wszystko co dotyczy np. Johna Lennona, Paula McCartneya. Wieszanie psów jest umownym pewnym zwrotem znaczącym krytykę, nic więcej i nic mniej. Zapoznaj się drogi Fanie zespołu z opiniami ludzi, którzy ich znali. Cokolwiek tutaj piszę na ich temat czy innego Artysty - to wiedza nabyta, zdobyta, coś przeczytanego gdzieś, niestety nie znam ich osobiście. Uprzedzając na koniec ewentualny atak: jasne, że nie każda biografia (autoryzowana lub nie) mówi prawdę, o gwiazdach pisze się bo to łatwy zarobek, napisałem o U2 to co napisałem na podstawie ogólnej wiedzy z wielu źródeł jaka funkcjonowała może kiedyś o muzykach. Bono zaczął romansować i świat nie mógł się nadziwić, że akurat on i P. Cruz , Edge miał podobne kłopoty ...życie! Ale każdego wolę właśnie takiego , ułomnego jako człowieka. Ja śpiewali Human League - "I'm only human... ", pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak się składa że również przeczytałem wiele (o ile nie większość) książek nt U2, członków zespołu jak i osobnych biografii i będę przeciwny kontrargumentacji. Bardziej zastanawia mnie właśnie samo stwierdzenie "ortodoksyjni konserwatyści religijny", a także zawarte w odpowiedzi zdanie " zachowywali się (lubili się z czasem tak zachowywać)w towarzystwie jak kaznodzieje" bardzo proszę o konkret. Kiedy tak się zachowali? Krytyka typu "nie podoba mi się stan rzeczy na świecie" różni się od wieszania psów.. To tak jakby mieć wyrzuty do recenzenta za to, że wyraził swoje zdanie. Również mogę napisać Ci, "zapoznaj się drogi autorze z opiniami ludzi, którzy ich znali". Do tego dochodzi fakt iż Bono nie wierzy w religię tylko w wiarę, a więc trochę słabo się ma stwierdzenie o krytyce systematyczności uczęszczania do kościoła; Jeszcze raz podkreślę, Bono ma bardzo proste zdanie nt wyznania, to czy chodzisz do kościoła nie czyni Cię chrześcijaninem. Nie jestem też "zacietrzewiony" patrząc na chłopaków z U2, jestem po prostu osobą, która uwielbia ten zespół i wie o nim dużo (wystarczająco by bronić swojej racji) Nie chce wchodzić w głębszy konflikt, cieszę się, że możemy prowadzić poważniejszą dyskusję na taki temat ;) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ok, niech tak zostanie, nie mam czasu wyszukiwać cytatów, podawać przypisy , strony, nr rozdziału, zacytowałem informacje jakie zgromadziłem na podstawie wielu lektur itd, czytam bardzo dużo książek muzycznych, lubię i cenię prócz Beatlesów i wielu wielu wykonawców także Led Zeppelin, nie przeszkadzało mi to, że w pewnych kręgach uznawano Jimmy'ego prawie za pedofila (związki, romanse, krótkotrwałe kontakty czyli "zaliczanie" 13-latek), cenię ich za muzykę choć jedynym bezdyskusyjnym dla mnie wykonawcą, których cenię za muzykę, styl życia i wszystko z tym związane to The Beatles,to co piszesz jest ok, zdanie na pewne rzeczy Bono pewnie się tak przejawiało jak piszesz ale i tak było odbierane jak i ja napisałem, Adam skarżył się w swoich wspomnieniach, że po jakimś jego wyskoku, o którym dowiadywali się koledzy - musiał wysłuchiwać tyrad na temat wierności, dobrego prowadzenia się, 10-przykazań, tak w największym skrócie. Przewodzili w tym naprowadzaniu go na "właściwe" tory wokalista i perkusista grupy. W wersji angielskiej używa zwrotu "preachers talk", znaczenia zwrotu "preacher" nie trzeba nikomu tłumaczyć. Post nie miał na celu obrazić U2 ale po prostu tacy chłopaki byli - w owym czasie BARDZO ORTODOKSYJNI I KONSERWATYWNI IRLANDCZYCY. Dla Anglika to określenie prawie każdego mieszkańca zielonej wyspy w początkach lat 80-tych. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się z autorem blogu, pojebańcy z U2 ale świetna kiedyś muzyka.

    OdpowiedzUsuń
  6. proszę tutaj nie obrażać ani wykonawców ani wzajemnie siebie, ostatni post usunięty, szanujmy swoje gusta i ... uwaga na słownictwo

    OdpowiedzUsuń
  7. W tym momencie głosi Pan hipokryzję prosząc o nieobrażanie ani wykonawcow ani wzajemnie siebie zostawiając post jakiegoś antyfana używającego prostego słownictwa.. Brawo, gratuluję przykładności!

    OdpowiedzUsuń
  8. haha, nie czytał Pan innych postów na swój temat i obrony Częstochowy czyli przykładności obyczajowej Bono i dwóch kolegów, proszę poczytać trochę po angielsku literatury a nie opisów historii zespołu w Wikipedii czy w polskich gazetach. zachowam Pana każdy komentarz jeśli zachowa Pan prawo bycia komuś antyfanem U2

    OdpowiedzUsuń